Wesoła Anglia, w XVII wieku...
Światło słoneczne migotało w falującym strumyku, który wił się pomiędzy łąkami Caisterdale, by przejść pod starym kamiennym mostem obok wiejskiego kościoła.
Sarah siedziała nad brzegiem strumienia, z twarzą w cieniu, nieświadomą tej sceny, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w dal, z książką w dłoni, ale pogrążoną w myślach.
Słyszała stukot kopyt na żwirowej ścieżce. „Ach, panno Haverthorpe, ostatni dzień wolności?” zapytał znajomy głos.
Podniosła wzrok. John, syn lorda Caisterdale, jej przyjaciel z dzieciństwa patrzył na nią ze swego kasztanowego ogiera.
„Tak” – zgodziła się cicho, wpatrując się w jego dorosłą twarz, jego szerokie ramiona i kapelusz beztrosko uniesiony na czubku ciemnych włosów.
Spojrzał w dół, widząc młodą dziewczynę swojego dzieciństwa, a nie młodą kobietę w pełnym rozkwicie życia, jaką się stała
„Porządny człowiek, w istocie szczęściarz, panie Countisbury” – John zachichotał. „Niezmienny, posiadając wszystkie cechy, jakich można życzyć arcybiskupowi, rzeczywiście wybrał pan dobrze!” on śmiał się.
Skrzywiła się.
– Zobaczymy się dziś wieczorem? zachichotał, doskonale wiedząc, że nigdy nie ulegnie odwiecznemu rytuałowi „Droit de Signeur”, podczas którego dziewica wszystkich dziewcząt z parafii należała do lorda Caisterdale i miała zostać zerwana w przeddzień ich ślubu.
„Tak” – powiedziała, odwracając się, by wpatrywać się uważnie w wodę – „będę tam, taka jest tradycja”.
Panował na koniu i odwrócił się, „Tak?” powiedział: „Z pewnością nie?”
„Tak, będę tam” – powtórzyła.
„Ale ty nie rozumiesz” – powiedział beznadziejnie. „Ojcze” – czuł, że musi ją ostrzec, ostrzec przed światem cudzołóstwa, którego czasami doświadczał w Harrogate lub Heaton, świecie oddalonym od Caisterdale, gdzie dziewczęta bawiły się bezmyślnie za grosze, do świata, do którego w ciągu kilku wściekłych chwil jego własny ojciec wepchnąłby ją, niczego niepodejrzewającą i niechętną do tego celu.
„Dobrze rozumiem” – powiedziała. „To barbarzyństwo, połowa pierworodnych we wsi ma oczy po twoim ojcu”. oznajmiła: „Ale to jego prawo i jeśli pokorne służebnice muszą ugiąć się, to ja też muszę”.
Chciał spojrzeć jej w oczy, zobaczyć jej duszę, ale ona patrzyła przez książkę w świat daleko poza nim.
„Nie pozwolę na to!” John oznajmił: „Nie ty, z ojcem, to odrażające, dlaczego jeszcze nie tak dawno temu bawiliśmy się jak brat z siostrą”.
„A teraz świetnie do siebie pasuję” – powiedziała, dodając z pewnym sarkazmem: „Wszyscy tak mówią”.
– Tak – zgodził się niepewnie.
Słońce świeciło na jej złotych włosach, odbijało się w pierścionku zaręczynowym, złociło się na jej kształtnych kostkach i krzywiźnie szyi, poczuł dreszcze, ale ona odwróciła się w jego stronę jeszcze raz i ta chwila minęła.
– I zgadzasz się? powiedziała: „Będę doskonałą żoną pastora”.
„Istotnie” - zgodził się - „Córka pastora została żoną pastora, to prawda” – przerwał, widząc jej zakłopotanie. „Jakby z rozkazu Pana Wszechmogącego” – powiedział pompatycznie.
"Steward!" – warknęła i wróciła do strumyka ze łzami w oczach,
Nagana zabolała, gdyby powiedziała to jakakolwiek inna służąca, nic by to nie było, gdyby była to służąca, zostałaby wychłostana, ale to była Sara, którą znał dłużej, niż pamiętał, a jej opinia się liczyła.
– Przypuszczam, że będziemy się czasami spotykać? – zapytał, usiłując pogodzić się z praktycznymi aspektami zbliżającego się małżeństwa Sary.
„Wątpię” – odpowiedziała. „Życie żony pastora jest całkowicie pełne dobrych uczynków i niekończącej się, otępiającej nudy!” – warknęła i ze złością rzuciła książkę na ziemię. – Nie mogłam znieść tego podniecenia.
Nie wiedział, co zrobić ani powiedzieć, całe zaręczyny były w pewnym sensie szokiem, jego regularne wizyty na plebanii z konieczności zostały ograniczone przez jej zaloty z panem Countisbury i rzeczywiście wiedział, że będzie mu jej brakowało jak za siostrą, a myśl, że miała wyjść za mąż, głęboko go niepokoiła.
„Istotnie” - powiedział - „Więc do jutra, dzień dobry” - powiedział, ponownie zawrócił konia i pojechał do domu, a jego myśli były bardzo niespokojne.
Pomógł ustabilizować konia, zmył kurz z twarzy i rąk, bawił się pisaniem, a w końcu ubrał się do obiadu i zszedł na dół.
„Och, co to za zaszczyt?” zapytał jego ojciec. „Czy raczenie się z nami zjeść obiad, czy to na cześć panny Haverthorpe?”
– Ojcze panny Haveverthorpe? on zapytał.
„Zaprawdę, młoda Saro, przyjdź, żeby ją wyskubać, ale nie dotrze przed zmrokiem” – zapewnił jego ojciec. „Dlaczego musi minąć już bardzo blisko miesiąc, odkąd ostatni raz zapomniałeś o rozkoszach Psa i Kaczki, aby zjeść z nami obiad?”
„Mam interesy, ojcze” – upierał się.
„Zabawny interes, małpi interes?” zbeształ go ojciec.
„Zostaw biednego chłopca w spokoju, Charles” – nalegała jego matka. „W końcu ma dwadzieścia jeden lat”.
„Tak” – zgodził się jego ojciec. „A z wiekiem przychodzi odpowiedzialność”.
„I zniedołężnienie, nalegała jego matka.
„I o to właśnie chodzi, ojcze” – powiedział John z przemocą. „Dlaczego jesteś na tyle dorosły i starszy, że możesz być ojcem panny Haverthorpe, to całkiem niestosowne!”
„Zapewniam cię, że nie miałem żadnego kontaktu z matką” – przyznał lord Caisterdale. „Ale po części masz rację”.
„Rzeczywiście” – dodała jego matka – „ale widzisz, powiedzieliśmy sobie z ojcem”.
„I w tym szokucie mnie i zdumiewacie” – John zadrwił. „Naprawdę miałem słowa?”
Jego matka wyprostowała się. – A rezultat jest taki, że zabroniłam twojemu ojcu cudzołożyć z panną Sarą i innymi dziewczynami.
„To moje serce, synu” – powiedział Pan. „To mnie boli”.
„Och, biedna panno Haveverthorpe” – zadrwił John.
„Doprawdy biedna panna Haverthorpe” – upierała się jego matka. „Zamiast tego cierpię z powodu twoich nieporadności”.
"Co?" Jan zaprotestował.
„Dlaczego ten obowiązek przypada na ciebie” – nalegała. „Teraz wykonaj go honorowo!”
„Ale graliśmy razem!” John upierał się: „Nie mogę jej zgwałcić, ona jest tylko dzieckiem!”.
„Bah bzdura” – prychnęła. „Stała się całkiem kobieca, nie zauważyłeś obrzęków na jej klatce piersiowej?” zapytała: „Nie, musisz ją brutalnie chwycić i upomnieć się o nią, wyrwać jej niewinność i zostawić dzieciństwo za sobą, po prostu rób swoje, Charles”.
„Tak, jest tak, jak mówi nasza matka” – przyznał ojciec Johna – „dla czystej dziewki pierwszym wtargnięciem jest agonia i winę za ten ból i zranienie musi spaść na Signeur, aby pierwsze połączenie męża i żony mogło być miękki, delikatny i ekstatyczny, widzisz?”
– A czy noszę skórę? zapytał Jan.
„Panie, nie, jeśli ona jest czysta, to dlaczego połowa wioski” – zaczął dumnie mówić jego ojciec.
„Miejcie jego oczy” – dodała jego matka – „i to nie tylko pierworodnych!”
Ojciec Johna zmarszczył brwi. „Obwinia mnie” – zwierzyła się jego matka. „Ale są pewne granice, John, kobieta może znieść tylko tyle”.
„Jedno przeklęte dziecko, dwadzieścia dwa lata” – mruknął, a ona się uśmiechnęła.
„Powiedz Grace, kochanie, posiłek stygnie” – zawołała Lady Caisterdale, gdy patrzyli na prosty posiłek wołowy przed nimi.
„Od tego, co otrzymamy, niech nas Bóg strzeże” – wypowiedział bluźnierczo i zaczęli jeść.
„Doskonała wołowina Charles, jedna z naszych?” wykrzyknęła jego matka.
Jego ojciec odłożył widelec. „Widzisz Johna, jeśli delikatnie podniesiesz dziewkę, pocałujesz ją, dotkniesz jej sutków, delikatnie poczujesz jej kobiecość, zbadasz ją, pozwolisz jej dojrzeć i delikatnie się otworzysz, rozluźnisz i drażnisz dziewicę rozdzielającą dziewkę będzie za tobą tęsknić, nawet wiele lat po tym, jak zobaczy swojego mężczyznę na drugim miejscu, a ciebie jako jej jedynego prawdziwego kochanka, więc bądź brutalny, będąc miłym, Johnie.
„Ma najróżniejsze paski i urządzenia i biczuje na mój użytek, ma nawet kolby, żeby spiąć dziewce kostki i nadgarstki jednym rzędem” – wyjaśniła matka. „W ten sposób nie będzie mogła się oprzeć”.
"Matka!" Jan zaprotestował.
„Powiedz mu, Charles!” nalegała.
„Tak” – zgodził się. „Zbieranie na całe życie, skuteczne w każdych okolicznościach”.
– Poza ostatnim razem? ona dodała.
„Była gruba jak świnia!” zaprotestował.
„Straciła dziewictwo przez nogę od krzesła, John, co za niegodność!” – zadeklarowała nieelegancko jego matka.
„A co gorsza, to twoja matka szturchnęła” – upierał się ojciec Johna. „Nie, John, to teraz twój obowiązek”.
– Co, zniewalająca Saro? zapytał w zamyśleniu: „Ale jesteśmy jak brat i siostra”.
„Pan Countisbury będzie teraz jej bratem” – nalegał ojciec Johna. „Trzeba odłożyć na bok takie dziecinne zachowania, ona nie była dzieckiem przez te dwa lata, spójrz na jej klatkę piersiową, te rubinowe usta, złote loki, jesteś ślepa, dlaczego połowa wioski uważa was za kochanków!”
John myślał intensywnie, może Sarah stała się kobietą bez jego uprzedzenia, teraz to ma sens, musi spełnić swój obowiązek, musi wyglądać na okrutnego i bezdusznego zarówno ze względu na pana Countisbury'ego, jak i na nią. mój obowiązek” – powiedział szlachetnie.
Posiłek minął, wraz z zapadnięciem zmroku rozległ się stukot kopyt i zgodnie ze zwyczajem Sarah została dostarczona wozem pogrzebowym.
„Sara!” Matka Johna powitała ją: „Więc jutro jest twój szczęśliwy dzień!”
Sarah spojrzała na podłogę ze smutkiem. „Rzeczywiście, to Lady Caisterdale”.
Matka Johna odpowiedziała radośnie: „Rozchmurz się, moja droga, jutro wzejdzie wspaniałe słońce i czeka cię tylko szczęście, zobaczysz!”
„Mam tylko nadzieję, że udowodnisz, że masz rację” – zgodziła się Sarah.
Charles wystąpił do przodu: „Wydaje się, że minęło tak mało czasu, odkąd ty i John bawiliście się razem w tym samym pokoju, a teraz on ma dwadzieścia jeden jeden lat i nie możecie być daleko od tego samego.
„To niedyskretne pytać damę o jej wiek” – odpowiedziała Sara. „Ale tak, mam prawie dwadzieścia jeden lat i, jak mówi ojciec, dwudziestojednoletnia niezamężna dziewka jest smutna, ponura i niezadowolona”.
„Tak, rzeczywiście” – zgodził się Charles. „Ale mamy sprawę do załatwienia. Czy masz już swoje szaty, dziecko?” on zapytał.
„Pod płaszczem” – powiedziała – „cała dziewicza biel czeka, aż zostanie skażona jaskrawą czerwienią!”
„Zgadza się” – wtrącił Charles. „Niestety, moje serce już nie jest w stanie”.
„Och, dzięki Bogu, tak się przestraszyłem!” Sara odetchnęła z wyraźną ulgą.
„Więc John z konieczności przejmie ten obowiązek” – kontynuował.
„Nie, nie John, Boże, nie!” Sara zaprotestowała: „Nie, to niemożliwe!”
„To nie był mój wybór, ale tak będzie najlepiej” – zapewnił ją John. „Najlepiej dla wszystkich”.
„Jak może być dla mnie najlepiej?” – zażądała.
„Wystarczy” – zawołała matka Johna. „Zaprzestań, bo każę kucharzowi przynieść uzdę karcy i uciszyć cię. Teraz chodź ze mną, a pokażę ci to miejsce i zrobię, co w mojej mocy, aby złagodzić tę mękę”.
Sarah patrzyła z otwartymi ustami, ale powstrzymała się i dla uspokojenia nerwów poszła za matką Johna na górę.
Druga najlepsza sypialnia dla gości była już przygotowana, łóżko z baldachimem, świeżo wywietrzone, ze świeżą, dziewiczą białą pościelą, zapewniono wino i wodę z jęczmienia cytrynowego, ręczniki i miski z wodą.
Krzesło, szafa i komoda odzwierciedlały wszystko, kandelabr z szesnastoma świecami świecił jak światło słoneczne, bogate dywany pokrywały podłogę i wszystko było tak bogate, jak buduar każdej dziwki w Yorkshire.
Sara pogodziła się ze swoim losem i za radą lady Caisterdale postanowiła złagodzić męki połową karafki clareta, co bardzo ją odprężyło.
Ośmielona winem, które bez sprzeciwu rozebrała się do dziewiczej białej sukni, nie założyła bielizny ani gorsetów, jak to było w tradycji, i usiadła na łóżku, podczas gdy matka Johna udzielała jej rozsądnych rad: „Rzecz w tym, że Sara, ten pierwszy raz może być agonia pierwszego rzędu, a niektóre dziewczyny nigdy nie wybaczają swoim mężom tej agonii, więc widzisz, jeśli pan powoduje krzywdę, nie ma to znaczenia.
Sara myślała intensywnie: „A co, jeśli zakocha się w Panu?”
Lady Caisterdale uśmiechnęła się. — Pan musi dopilnować, żeby tak się nie stało! oświadczyła, wyciągając kawałek mahoniu podzielony na dwie części, z czterema otworami i sworzniem zawiasu oraz zapięciem z kłódką zapewniającą dobre trzymanie. „Charles uważa, że to czasami jest skuteczne” – dodała. „Twoje nadgarstki i kostki przez otwory , najskuteczniejszy” – powiedziała tęsknie, wspominając szczęśliwsze czasy.
„Ale John, widzisz, on jest, był, mój przyjacielu!” Sara błagała: „Z pewnością nie może mnie tak traktować?”
„Nie, wręcz przeciwnie” – upierała się starsza kobieta. „Musi, bo alternatywą jest to, że tęsknisz za nim jak jakiś szczeniak o sarnich oczach, o nie, musisz go zobaczyć jako cudzołożnego brutala, którym się stał, i podziękować swojemu gwiazdki dla uprzejmego pana Countsibury.”
„O Panie” – westchnęła Sara, słysząc zbliżające się kroki.
Rozległo się pukanie do drzwi. „Już czas” – oznajmiła matka Johna – „Wejdź”.
„Ach, powiedział ojciec” – wyjaśnił niezręcznie John.
„Zostawiam cię z tym, dobranoc” – powiedziała matka i wymknęła się.
John zaryglował za sobą drzwi.
„Dobry wieczór” – powiedział niezręcznie. „Czy mogę ci coś przynieść?”
„Nie, jestem zadowolona, po prostu wykonaj swój obowiązek” – powiedziała Sara szlachetnie.
"Na łóżku?" on zapytał.
„Nie, na tarasie przy fontannie” – odpowiedziała. „Oczywiście na łóżku!”
– Tak – zaśmiał się niezręcznie.
„Więc” – zapytała – „na co czekasz?”
Stał nieruchomo. „Tak, rzeczywiście”.
„Więc rozbierz się” – powiedziała – „i zachwyć mnie”.
„Tak”, powiedział, „Oczywiście”, i zabrał się za ściąganie marynarki, chustki, koszuli, pantofli, skarpetek, podkoszulka, bryczesów i w końcu stanął w samych spodniach.
„Czy mamy zgasić źródła światła?” on zapytał.
„Nie” – upierała się. „Albo nastanie świt, rozbierz się i gotowe!”
– Ach – powiedział niezręcznie, wahając się, czy zdjąć bieliznę.
"W dół!" – warknęła i chwyciła go za spodnie, które rozerwały się, gdy sznurek był nadal zapięty, a dolna część opadła na podłogę, podczas gdy pasek pozostał. „Och!”
Jego wyrostek zwisał bezwładnie i nie był podekscytowany. „Czy cię nie ekscytuję?” zapytała.
– Eee – powiedział, ośmielony, że chwyciła go za wyrostek.
„Och, co za drobnostka, której można się obawiać” – skarciła ją nagle ośmielona i podeszła bliżej.
Chciał ją odepchnąć, ale gdy jego dłonie powędrowały do jej ramion, nagle uświadomił sobie kobiecy kształt jej piersi i zarys jej sutków na tle cienkiej białej sukni.
Zamiast ją odepchnąć, odsunął ramiona jej koszuli i delikatnie ją rozluźnił.
„Na siłę” – powiedziała, gdy ją trzymała, a on odrzucił na bok jej złote włosy i pocałował ją w szyję.
„Eee, tak” zgodził się, próbując pogodzić jej kobiecą sylwetkę ze wspomnieniami jej wspinania się na drzewa i biegania po okolicy, gdy była dzieckiem.
Jej strój posunął się dalej, jej palce instynktownie ujęły jego jądra i pieściły jego penis tak zręcznie jak każda dziwka, a kiedy jej kopce dotknęły jego klatki piersiowej po raz pierwszy, zaczął się podniecać.
„Na siłę” – powiedziała, gdy mocno ją przytulił. „Proszę!”
Jego wyrostek oparł się o nią. – Na łóżku – powiedział pilnie.
Poprowadziła go za rękę i odrzuciła pościel, on podciągnął jej koszulę tak, że nie było nic innego, jak tylko jedwabny pasek wokół jej talii i wsuwając kolana w jej, rozszerzając w ten sposób jej uda, podszedł, aby ją dosiąść.
Jego palce szukały jej miękkiej, wilgotnej jaskini, ale znalazły tylko zaciśnięte mięśnie.
„Zachwyć mnie!” ona płakała.
„Nie mogę, nie jesteś gotowy” – powiedział przepraszająco.
„Zachwyć mnie, to nie jest miłość, zachwyć mnie!” nalegała.
„Nie, to niemożliwe” – nalegał. „Musisz się obudzić, pozwól mi”.
Jeszcze raz pocałował ją w szyję i jego palce odszukały jej sutki, ugniatając je. „Nie!” – protestowała, ale jego usta znalazły się teraz na jej ustach, a język przesunął się po jej zębach. – Och.
Jej sutki stwardniały, on się zrelaksował, w końcu była tylko kolejną dziwką, jego obawy, że nie podoła temu zadaniu, zniknęły, w końcu była tylko pachnącą blond laską, wiedział, że okaże się nawilżona, gdy zajdzie taka potrzeba, i cieszył się w dużym stopniu zapewnianą intymność.
Rozkoszował się jej podekscytowaniem, jej cichymi westchnieniami, gdy ściskał jej sutki, jej nieskutecznymi próbami odepchnięcia go, a potem, gdy jego soki wznosiły się jeszcze bardziej, zdecydował, że nadszedł już czas.
Jego palec przesunął się do miękkiego puchu pokrywającego jej dolną część brzucha, przesuwając się powoli w dół między jej nogami, gdzie poczuł wilgoć. Zbadał i tam po raz pierwszy znalazł wilgotne miejsce, które przechodziło w dziurę, a następnie szczelinę na raz, dwa i potem trzy palce. Włożył kciuk, ona sapnęła, więc wcisnął kciuk w nią mocniej. „Och” – zawołała cicho, chowając twarz w jego ramieniu.
Pracował szybko, aby powiększyć szczelinę, siła sprawiała, że bolał go kciuk, ale wilgotność wzrosła stukrotnie, a kciuk wsuwał się coraz głębiej, aż nie był w stanie sprostać zadaniu.
Zsunął się z łóżka i przekręcił biodra, aby usiąść na niej okrakiem i delikatnie wsunął kolana pomiędzy jej uda, rozchylając je i szeroko rozsuwając jej kolana, ponownie wsunął w nią palce, a następnie łapiąc swoją męskość, delikatnie docisnął ją do różowej miękkości fałdach jej płci, zanim był pewien jej gotowości, wsunął swój nagi wyrostek w jej kobiecość.
Rozkoszował się uczuciem ciała na ciele, cała jego męskość mrowiła, gdy bezlitośnie zagłębiała się w otaczającą ją ciasną miękkość. Rozkoszował się intensywnością doznań przepływających przez jego nagi członek, wzmocnioną dwukrotnie lub tysiąckrotnie przez brak grubej osłony profilaktycznej, którą nosił w burdelu. Całkiem nagle poczuł zwiększony opór, pchnął biodrami, raz dwa, krzyknęła, pchnął ponownie i całkiem nagle został całkowicie osłonięty, jego jądra przylegały do jej ciała, a jego wyrostek był całkowicie nagi w osłonie, jego ciało było całkowicie w jej ciele i kołysał się delikatnie w niej, gdy doznania go ogarnęły.
Niebiosa otworzyły się w jego umyśle i ujrzał całą radość zjednoczenia, w miarę jak jego soki unosiły się coraz wyżej, aż groziło całkowitym przelaniem.
Sara z kolei rozkoszowała się delikatnymi pocałunkami Johna, jego dociekliwy palec niepokoił ją, ale podniecał w równym stopniu, a wraz ze wzrostem jej podniecenia, liczba palców rosła.
Całkiem nagle się zmienił i jego muskularny kciuk ją rozciągał, usłyszała jęk, czy to mógł być jej własny głos? a potem jego męskość, ciepło i rozluźnienie mięśni w jej sekretnym miejscu, które ledwo eksplorowała w obawie, że zniszczy jej dziewictwo.
Krótki błysk bólu, krzyk, którego nie przypominała sobie wypowiedzieć, i była zrujnowana, a mimo to pieścił ją, kochając ją, a jej serce wzrosło, a przede wszystkim doznania, które, jak zapewniano, oznaczały agonię, były niczym innym jak ekstazą, gdy on wypełnił ją do granic, westchnienie, jęk, jego palce pieściły jej sutki, doprowadzając ją do szaleństwa i wreszcie, gdy obawiała się, że pochłoną ją płomienie namiętności, ugasił ogień potokiem miłości.
Dla Johna był to ostatni pocałunek, wyregulowany sutek, który sprawił, że westchnęła, a potem pochłonął ją całkowicie strumieniem nasienia pompującego i przepływającego przez jego ciało, by zalać jej ciało. Niepohamowany potok rozkoszował się wolnością i sprawił, że ta chwila trwała tak długo, jak tylko mógł, jego męskość wpompowywała coraz mniejsze fale, aż w końcu ustała.
„Skończono” – powiedział, gdy znieruchomieli, a on spoczął, leżąc na niej.
Odepchnęła go i wyswobodziła się z jego objęć, gdy jego męskość się skurczyła.
„Miałeś mnie zgwałcić” – zaprotestowała, zsuwając się z łóżka. „Ale zamiast tego wykorzystałeś mnie jako kochankę”.
„Uspokajałem cię, żeby oszczędzić ci bólu” – nalegał.
„Kochałeś się ze mną, to jest niewybaczalne” – zaprotestowała, chwytając szmatkę i wycierając wilgoć ze swoich wnętrzności.
„Podnieciłeś mnie” – wyzwał. „Czy spowodowałem, że krwawisz?”
„Trochę” – powiedziała – „jestem całkowicie zniszczona”.
„W takim razie następny raz powinien być całkowitą przyjemnością” – nalegał.
„Ledwo to zniosę” – powiedziała i poprawiła swoją koszulę, włożyła płaszcz i buty i poszła go zostawić.
"Czy dalej jesteśmy przyjaciółmi?" on zapytał.
„Przyjaciele, nie, myślę, że was nienawidzę” – powiedziała cicho. „Wykorzystaliście mnie, dobranoc”.
Położył się, gdy drzwi się zamknęły, i patrzył, jak świece gasną w nagłym przeciągu, i słuchał, jak oddalają się jej kroki, gdy schodziła po schodach.
Już jej pragnął, ale był pewien, że to wkrótce minie.
Sarah błąkała się bez celu po korytarzu. „Och” – zawołała matka Johna, Lady Caisterdale – „Już skończyłeś?”
„Tak” – zgodziła się Sarah. „Mogę cię zapewnić, że jestem całkowicie zrujnowana, całkiem nieczysta, zniszczona i zrozpaczona”.
– Czy to było okropne? zapytała.
„Nie, nie, wcale nie, było delikatnie, czule, całował mnie, jakby mnie kochał” – przyznała Sarah.
„Och, biedna dziewczyno” – współczuła lady Caisterdale. „Miał już nie wierzyć w twoją niewinność” – przerwała, gdy oczy Sary zwilgotniały. „Ale wszystko wyjaśni się tego wieczoru, kiedy będziesz sam na sam ze swoją ukochaną”.
Sara załkała nagle: „Tak sądzę”. odpowiedziała.
„Ale po co spieszyć się z wyjazdem” – zapytała lady Caisterdale. „Nie ma powozu, łóżko jest miękkie i ciepłe, nie możesz zostać?”
– Powinnam – błagała Sara.
„Nie, zostań tu bezpiecznie i ciepło” – zasugerowała i krzyknęła: „John, John, zejdź tu w tej chwili”.
"NIE!" sapnęła, ale John był już nad nimi i w biegu zmagał się ze spodniami.
„John” – upierała się lady Caisterdale. „Jak śmiecie tak źle traktować Sarę, zabierać ją z powrotem do łóżka i gwałcić”.
„Ale moja pani!” Sara zaprotestowała.
„Traktowałem ją z najwyższą uwagą!” Jan nalegał.
„Potraktowałeś ją jak dziwkę, kochałeś się z nią, choć powinieneś był ją zgwałcić, więc natychmiast zabierz ją do łóżka” – nalegała Lady Caisterdale.
– Tak, mamo – zgodził się zmieszany.
"Iść!" nalegała.
Sarah trzymała głowę w dłoniach w zdezorientowaniu. „Proszę, nie” – błagała
„Jeśli ty tego nie chcesz, to ja tego nie zrobię” – zgodził się.
Lady Caisterdale westchnęła. „Rzeczywiście to zrobisz” – upierała się. „Teraz zgwałć i znęcaj się nad dziewczyną, nie uwodzij jej, nie używaj ograniczeń, wykorzystuj ją niechętnie!”
– Jeśli muszę – zgodził się
Sara odwracała się i odwracała, ale nie było już ucieczki, więc wróciła swoimi krokami, czekało na łóżko, wciąż lekko poplamione na czerwono, i położyła się na nim.
Lady Caisterdale podążyła za nim: „Użyj zabezpieczenia, John” – nalegała, podnosząc mahoniowe zabezpieczenie z podłogi. „Odkryj się, dziewczyno!”
Sarah skuliła się, oparta o wezgłowie łóżka, jej palce drżały, gdy zdejmowała płaszcz i przebierała się, i leżała naga na narzutie.
„Więc zachwyć ją” – nalegała Lady Caisterdale. „Powstrzymaj ją i” – przerwała – „Och, ach, może jednak nie możesz zgwałcić jej Johna”.
"Dlaczego?" on zapytał.
„Spójrz na nią” – wykrzyknęła lady Caisterdale. „Jej sutki są nabrzmiałe, jej kobiecość lśni pożądaniem. Ty Stewardzie, sprawiłeś, że cię pokochała!”
„Więc co mam zrobić?” on zapytał.
„Wykorzystuj ją jak dziwkę, póki możesz, dobranoc!” – odpowiedziała i wymknęła się.
Sara poszła protestować, ale John był przy niej, a pragnienie zwyciężyło nad rozsądkiem i zdjąwszy spodnie, dołączył do niej na łóżku.
„Proszę, nie” – powiedziała, ale on przyciągnął ją do siebie, przyciskając jej kopce do piersi i po chwili poczuł, jak jej ręce na jego męskości prowadzą go bezbłędnie w jej ciepłą, wilgotną szczelinę.
Pocałował ją czule. „Nie, dręczysz mnie!” – protestowała, ale jej ciało pragnęło jego nasienia, więc wiła się pod nim, dręcząc go z kolei.
Znowu zobaczył niebiosa, anioły śpiewały, a jego nasienie wytryskało.
Nie było jej, gdy obudził się następnego ranka. „John, musisz się ubrać, to ślub pani Havethorpe”.
Nie miał ochoty w ogóle brać w nim udziału. Martwiło go, że Sara uległa tak chętnie, że jego przyjaciółka z dzieciństwa, której nawet nie pomyślał o pocałowaniu, okazała się tak rozwiązłą dziwką.
Ubrał się, zjadł późne śniadanie i dołączył do lorda i lady Caisterdale w powozie, aby zgodnie ze zwyczajem przybyć na chwilę przed rozpoczęciem ślubu, zaledwie minutę przed samą panną młodą.
Countisbury czekał na swoją narzeczoną, niezłomną, stateczną osobę, ubraną w czarny garnitur, jakiego nie widziano od dwudziestu lat i który najprawdopodobniej należał wcześniej do jego ojca.
John westchnął, dlaczego wcześniej nie spróbował Sary, wiele razy życzył jej dobrego dnia i wyjeżdżał do miasta, aby spróbować dziwki, gdzie, jak sądził, mógł zamiast tego spróbować Sarah, w końcu zdecydował, że po ślubie rzeczywiście odszukaj Sarę, a pan Countisbury powinien zostać zdradzony.
Jan ledwo zarejestrował nabożeństwo: „Czy bierzesz tego człowieka za swojego prawowitego męża?” – zapytał ojciec Sary, wielebny Haveverthorpe.
„Nie” – odpowiedziała – „nie mogę, mam kochanka”.
„Chodź, dziecko, to był pan, który odebrał ci niewinność, to było nic” – upierał się wielebny.
„Przeminęło, twoja niewinność zniknęła!” – zapytał Countisbury.
„Tylko perogatywa lorda dworu, proszę pana” – upierał się wielebny. „To starszy pan, proszę pana”.
„To był Jan, syn” – wyjaśniła Sarah. „Nie mogę kłamać, to była ekstaza, proszę pana, jestem zgubiona, nie mogę kłamać, rozkoszowałam się tym. Nie mogę się z tobą ożenić, tak samo jak ty nie możesz poślubić mnie”.
„Nie!” zawołał Countisbury. „To nie może być, to jest nie do zniesienia!” i wstał od poręczy ołtarza.
"Jan?" Wielebny zapytał: — Zadawałeś się z Johnem?
– Tak, ojcze – przyznała.
„To nie do zniesienia, chciałeś, żebym poślubił nieczystą dziewkę, to jest nie do zniesienia, proszę pana!” Countisbury upierał się: „Nie życzę panu dobrego dnia, po prostu odchodzę”.
Wielebny patrzył z przerażeniem, jak Countisbury odchodzi, po czym zwrócił się do Sarah i oznajmił.
„Ty kurwo, nie jesteś moją córką, zabieraj się stąd z domu Pana!” wielebny zawołał: „Idź!”
Sarah pobiegła, a jej falująca biała suknia ślubna szeleściła, gdy biegła, uderzając o ławki, i zniknęła im z pola widzenia.
„Jesteś hańbą” – ryknął lord Caisterdale. „Próbuję wydać twoją córkę za tak nieznośnego głupca”.
„Jesteś hańbą, panie, swoimi złymi praktykami, w istocie upierający się przy Droit de Signeur!” – sprzeciwił się wielebny.
"Ja!" zaprotestował. „Nie żądałem takiego żądania, to był twój wybór, proszę pana!”
„Jak śmiecie” – zapytał wielebny, „moja córka jest całkowicie zrujnowana, kto to zrobi
weź ją teraz, nie mogę znieść jej widoku, kto ją przyjmie?”
„Och, zamknij się, wielebny” – nalegała lady Caisterdale. „John ją na razie zabierze, będzie godną podziwu towarzyszką łóżka, dlaczego rzadko widuję dziewczynę bardziej naturalnie skłonną do rozpusty” – dodała. „Chodź, Charles, uspokójmy się dziecko na nowe stanowisko.”
Sarah stała niepocieszona przed kościołem, gdy Lord i Lady Caisterdale wyszli na zewnątrz. „Wygląda na to, że zostaniesz kochanką mojego syna, Saro” – wyjaśniła Lady Caisterdale.
– Pani, utrzymana kobieta? zażądała. „To nie czyni mnie lepszą od dziwki!”
„Och, moja droga” – wyjaśniła lady Caisterdale – „na pewno ci się spodoba, ale czemu nie, nie masz innej przyszłości, raczej nie nadajesz się na pokojówkę i nie potrzebujemy guwernantki, więc pani będzie bądź, będziesz miał dni dla siebie, ale noce będą wieczne.
„Miałam wyjść za mąż i zostać żoną pastora, a teraz mam być utrzymywaną kobietą?” Sara zapytała: „Wolałabym zostać zakonnicą”.
„Za późno, moja droga” – zasugerowała Lady Caisterdale. „Za bardzo lubisz cielesność, dlaczego moglibyśmy ją krzyczeć w ekstazie, nie, jesteś o wiele lepiej przystosowany do rozpusty i myślę, że z Johnem masz w tym najlepsze”.
„Daj nam pożądliwego syna, a pozwolę ci poślubić tchórza” – dodał lord Caisterdale.
– Czy nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia? zapytał Jan.
"NIE!" nadeszła odpowiedź od obojga rodziców jako jedno.
Sarah nie miała innego wyboru, więc z wielką niechęcią wsiadła do powozu i pospieszyli do Manor Hall. Sara nie miała nic innego do założenia, jak tylko suknię ślubną, więc pożyczyła fartuch służącej od gospodyni, pani Franklin, podczas gdy jej rzeczy odbierano z plebanii, a po pewnym czasie rodzina zebrała się w salonie.
– Sporządzę dla ciebie listę obowiązków, dziecko – oznajmiła nagle lady Caisterdale.
"Obowiązki?" zapytała Sara.
„Tak, nawet dziwka powinna znać swoje miejsce” – upierała się lady Caisterdale. „Jesz z Johnem lub służbą, każdego ranka pomagasz mi się ubierać i każdego wieczoru rozbierać, a także możesz służyć Charlesowi lub Johnowi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Czy to dopuszczalne? "
„Nie” – upierał się John. „Chcę Sarah dla siebie”.
„No cóż, nie możesz” – przypomniała mu lady Caisterdale. „Wielebny się jej wyparł, a ona nie ma jeszcze dwudziestu jeden lat”.
„W takim razie poślubię ją zgodnie z prawem zwyczajowym!” Jan nalegał.
„Trzymaj się John, to duży krok!” nalegał jego ojciec.
„Nie, jestem już zdecydowany” – upierał się John. „Zadzwoń do ojca na spotkaniu parafialnym, chcę uznać Sarę za moją oblubienicę!”
„Bezpośrednio” – zgodził się lord Caisterdale – „jutro o szóstej!”