Najdłuższa historia/żart na świecie

1.6KReport
Najdłuższa historia/żart na świecie

Najdłuższy żart na świecie * * * Zagubiony na pustyni Więc, jest człowiek czołgający się przez pustynię. Postanowił wypróbować swojego SUV-a podczas krótkiej przejażdżki po kraju, świetnie się bawił przejeżdżając przez pustkowia i piasek, zgubił się, uderzył w duży kamień, a potem nie mógł ponownie uruchomić. W pobliżu nie było żadnych wież telefonii komórkowej, więc jego komórka była bezużyteczna. Nie miał rodziny, jego rodzice zginęli kilka lat wcześniej w wypadku samochodowym, a kilku jego przyjaciół nie miało pojęcia, że ​​tu jest. Pozostał w samochodzie przez mniej więcej dzień, ale skończyła się jego jedyna butelka wody i robił się spragniony. Pomyślał, że może zna kierunek z powrotem, teraz, kiedy zwrócił uwagę na słońce i pomyślał, że zorientował się, która droga jest na północ, więc zdecydował się iść. Pomyślał, że musi przejechać tylko około 30 mil i wróci do małego miasteczka, w którym ostatnio tankował. Myśli o chodzeniu w nocy, aby uniknąć upału i słońca, ale na podstawie jak ciemno było poprzedniej nocy, a ponieważ nie ma latarki, boi się, że złamie nogę lub nadepnie na grzechotnika. Więc, nakłada krem ​​​​przeciwsłoneczny, resztę wkłada do kieszeni w celu ponownego nałożenia później przynosi parasol, który miał ze sobą z tyłu SUV-a mu trochę cienia, wlewa płyn do wycieraczek do swojej butelki z wodą na wypadek, gdyby wpadł w taką desperację, zabiera scyzoryk na wypadek, gdyby znalazł kaktusa, który wygląda, jakby miał w sobie wodę, i wyrusza w kierunek, który uważa za właściwy. Chodzi cały dzień. Pod koniec dnia jest naprawdę spragniony. on jest pocił się cały dzień, a jego usta zaczynają pękać. Dwukrotnie ponownie nałożył krem ​​z filtrem i próbował pozostać pod parasolem, ale nadal czuje się opalony. Płyn do spryskiwaczy chlupiący w butelce w kieszeni staje się teraz naprawdę kuszący. Wie, że to głównie woda, trochę etanolu i barwniki, ale wie też, że dodają do tego jakąś truciznę, żeby ludzie nie pili. Zastanawia się, czym jest trucizna i czy trucizna byłaby gorsza niż śmierć z pragnienia. Idzie dalej, starając się dotrzeć do tego małego miasteczka przed zmrokiem. Pod koniec dnia zaczyna się martwić. Według jego zegarka szedł co najmniej 3 mile na godzinę przez ponad 10 godzin. Oznacza to, że jeśli jego szacunki były prawidłowe, powinien być blisko miasto. Ale on nic z tego nie rozpoznaje. Musiał przeprawić się przez wyschnięte koryto strumienia milę lub dwie stąd i nie pamięta, jak przejeżdżał przez nie SUV-em. Dochodzi do wniosku, że może trochę zboczył z kierunku, a wyschnięte koryto strumienia znajdowało się po jednej stronie jego ścieżki. Mówi sobie, że jest blisko i że po zmroku zacznie widzieć światła miasta nad jednym z tych wzgórz i to wszystko, czego mu potrzeba. Gdy robi się tak ciemno, że zaczyna potykać się o małe kamienie i inne rzeczy, znajduje miejsce i siada, czekając na zmrok i światła miasta. Zanim się zorientuje, zapada zupełna ciemność. Pewnie się zdrzemnął. Stoi z tyłu w górę i obraca się dookoła. Nie widzi nic poza gwiazdami. Budzi się następnego ranka, czując się absolutnie kiepsko. Jego oczy są lepkie, a usta i nos sprawiają wrażenie wypełnionych piaskiem. Jest tak spragniony, że nie może nawet przełknąć. Prawie nie spał, bo było tak zimno. Zapomniał, jak zimno jest nocą na pustyni i nie zauważył tego poprzedniego wieczoru, ponieważ był w swoim samochodzie. Zna zasadę trójek – trzy minuty bez powietrza, trzy dni bez wody, trzy tygodnie bez jedzenia – potem umierasz. Niektórzy ludzie mogą zrobić to trochę dłużej, w najlepszych sytuacjach. Ale pustynny upał i konieczność chodzenia i pocenia się nie są najlepszą sytuacją bez wody. Uważa, że ​​jeśli nie znajdzie wody, to jego ostatni dzień. Płuka usta odrobiną płynu do spryskiwaczy. Odczekuje chwilę po wypluciu tej odrobiny, żeby zobaczyć, czy jego usta nie drętwieją, nie poczuje zawrotów głowy czy coś. Czy jego usta zdrętwiały? Czy to tylko w jego umysł? Nie jest pewien. Pojedzie trochę dalej, a jeśli nadal tego nie zrobi znaleźć wodę, spróbuje wypić trochę płynu. Potem musi zmierzyć się z kolejnym, trudniejszym pytaniem – w którą stronę stąd pójdzie? Czy idzie dalej tą samą drogą, którą szedł wczoraj (zakładając, że nadal wie, która to droga), czy może próbuje nowego kierunku? Nie ma pojęcia, co robić. Patrząc na otaczające go wzgórza i wydmy, wydaje mu się, że zna kierunek, w którym wcześniej zmierzał. Po prostu kierując się przeczuciem, wskazuje się nieco na lewo od tego i zaczyna iść. Gdy idzie, dzień zaczyna się nagrzewać. Pustynia, jeszcze kilka godzin wcześniej zbyt zimna, wkrótce znów zamienia się w piec. Na początku trochę się poci, potem przestaje. Zaczyna się tym martwić – kiedy przestajesz się pocić, wie, że masz kłopoty – zwykle tuż przed udarem cieplnym. Decyduje, że czas wypróbować płyn do spryskiwaczy. Nie może się doczekać dłużej - jeśli zemdleje, nie żyje. Zatrzymuje się w cieniu dużego kamień, wyjmuje butelkę, otwiera ją i bierze łyk. On powoli połyka go, sprawiając, że trwa to tak długo, jak tylko może. Czuje się tak dobrze na sucho i pęknięte gardło, że nawet nie dba o paskudny smak. On bierze kolejny kęs i sprawia, że ​​to też trwa. Powoli wypija połowę butelki. Uznaje, że skoro już to pije, równie dobrze może wypić tyle, żeby coś zmienić i powstrzymać się od zemdlenia. Przestał się martwić denaturacją płynu do wycieraczek. Jeśli to go zabije, to go zabija - gdyby tego nie wypił, i tak by umarł. Poza tym jest ładny pewni, że jakakolwiek substancja, którą denaturują płyn, ma tylko wywołać chorobę - ich sposób na powstrzymanie pijaków przed kupowaniem taniego płynu do wycieraczek za zawartość etanolu. Poradzi sobie z wymiotami, jeśli do tego dojdzie. On chodzi. Wędruje po gorącej, suchej, bezwietrznej pustyni. Piasek, skały, wzgórza, wydmy, okazjonalnie chudy kaktus lub suszony krzew. Ani śladu wody. Czasami widzi niewielki ruch w jedną lub drugą stronę, ale cokolwiek się poruszy, zwykle znika, zanim będzie mógł skupić na nim wzrok. Prawdopodobnie ptaki, jaszczurki lub myszy. Może węże, choć zazwyczaj poruszają się więcej nocą. Uważa, aby trzymać się z dala od ruchów. Po chwili zaczyna się trząść. Nie jest pewien, czy to zmęczenie, upał udar w końcu go dopadł, a może się mylił i denaturacja płynu do wycieraczek była gorsza, niż myślał. Próbuje się uspokoić i iść dalej. Po dłuższym spacerze dochodzi do dużego połaci piasku. To jest dobre! On wie, że przejechał SUV-em przez pas piasku – pamięta, jak to robił w nim pączki. A przynajmniej wydaje mu się, że to pamięta – zaczyna się kręcić w głowie wystarczająco zmęczony i zmęczony, że nie jest pewien, co jeszcze pamięta i czy on ma halucynacje. Ale wydaje mu się, że to pamięta. Rusza więc w to próbując przedostać się na drugą stronę, mając nadzieję, że przybliży go to do miasta. Jechał do miasta, prawda? Myśli, że był. Nie jest już pewien. Nie jest nawet pewien, jak długo już szedł. Czy to jeszcze rano? A może zrobiło się popołudnie i słońce znów zachodzi? Musi być popołudnie — wygląda na to, że minęło zbyt dużo czasu, odkąd zaczął. Idzie przez piasek. Po chwili dochodzi do dużej wydmy w piasku. To jest złe. on nie pamiętaj o wydmach podczas jazdy po piasku swoim SUV-em. A przynajmniej on nie sądze, żeby pamiętał. To jest złe. Ale nie ma innego kierunku, w którym mógłby pójść. Za późno, by teraz zawrócić. On się domyśla że dostanie się na szczyt wydmy i zobaczy, czy coś z niego widać tam, co pomaga mu znaleźć miasto. Idzie dalej w górę wydmy. W połowie drogi do góry ślizga się w złym podłożu na piasku po raz drugi lub trzeci czas i pada na kolana. Nie ma ochoty wstawać - zrobi to po prostu znowu upaść. Wspina się więc po wydmie na czworakach. Czołgając się, gdyby jego gardło nie było tak suche, śmiałby się. On wreszcie doszedłem do oklepanego obrazu człowieka zagubionego na pustyni - czołgającego się piasek na dłoniach i kolanach. Wyobraża sobie, że byłby to idealny obraz, gdyby tylko jego ubrania były bardziej podarte. Ludzie pełzający po pustyni w kreskówkach zawsze miał podarte ubrania. Ale jego przetrwały bez żadnego do tej pory zrywa. Ktoś prawdopodobnie znajdzie jego wyschnięte zwłoki na wpół zakopane w piasku, a jego ubranie nadal będzie w dobrym stanie... strząśnij piasek i dobrze umyj, a znów będą nadawały się do noszenia. Chciałby, żeby jego gardło było wystarczająco mokre, by się śmiać. Zamiast tego trochę kaszle i to boli. W końcu dociera na szczyt wydmy. Teraz, kiedy jest na szczycie, walczy trochę, ale udaje mu się wstać i rozejrzeć. Wszystko, co widzi jest piasek. Piasek i jeszcze raz piasek. Myśli, że za nim, około mili dalej widzi skalistą ziemię, którą opuścił, by udać się w ten piasek. Przed nim więcej wydmy, więcej piasku. To nie tutaj jeździł swoim SUV-em. To jest piekło. Albo wystarczająco blisko. Znów nie wie, co robić. Postanawia wypić resztę wycieraczki płyn podczas zastanawiania się nad tym. Wyciąga butelkę i wyjmuje czapkę, kiedy spogląda w bok i coś widzi. Coś w piasku. Na dole wydmy, z boku, widzi coś dziwnego. To płaski teren, na piasku. Przestaje zdejmować zakrętkę z butelki i próbuje przyjrzeć się bliżej. Obszar wydaje się być okrągły. I jest ciemno - ciemniej niż piasek. I wydaje się, że coś jest w środku, ale nie może powiedzieć, co to jest. Patrzy tak mocno, jak tylko może, i wciąż może to stwierdzić Tutaj. Będzie musiał tam zejść i zobaczyć. Wkłada butelkę z powrotem do kieszeni i zaczyna schodzić po wydmie. Po kilku krokach zdaje sobie sprawę, że ma kłopoty - nie będzie w stanie utrzymać równowagi. Po kilku kolejnych ślizgających się, chwiejnych krokach upada i zaczyna staczać się po wydmie. Piasek jest tak gorący, gdy uderza w niego swoim ciałem, że przez minutę wydaje mu się, że schodząc w dół, zapalił się – jak wrak samochodu z filmu, który zapala się, gdy spada z klifu, zanim jeszcze uderzy w ziemię. Zamyka oczy i usta, zakrywa twarz dłońmi i czeka, aż przestanie się toczyć. Zatrzymuje się u podnóża wydmy. Po minucie lub dwóch stwierdza, że ​​wystarczy energii, aby spróbować usiąść i usunąć piasek z twarzy i ubrania. Gdy wystarczająco oczyszcza oczy, rozgląda się, aby upewnić się, że ciemna plama w piasku wciąż tam jest, a on nie tylko sobie to wyobraził. Widząc więc, że duża, płaska, ciemna plama na piasku wciąż tam jest, zaczyna czołgać się w jego kierunku. Wstał i podszedł do niego, ale nie wygląda na to, żeby to zrobił mieć energię, aby wstać i iść teraz. Musi być w końcowej fazie odwodnienia, które oblicza, czołgając się. Jeśli to miejsce w piasku nie mieć wodę, prawdopodobnie nigdy nie uda mu się to nigdzie indziej. To jest jego ostatnie szansa. Podchodzi coraz bliżej, ale nadal nie widzi, co jest pośrodku ciemny obszar. Z jakiegoś powodu jego oczy nie skupiają się już na niczym. I podnoszenie uniesienie głowy, by spojrzeć, wymaga tyle wysiłku, że rezygnuje z prób. On tylko ciągle się czołga. W końcu dociera do obszaru, który widział z wydmy. Czołganie się po niej zajmuje mu minutę, zanim zdaje sobie sprawę, że nie jest już na piasku – teraz czołga się po jakimś ciemnym kamieniu. Kamień z jakimś oznaczeniem - wzorem wyciętym w kamieniu. Jest zbyt zmęczony, aby wstać i spróbować zobaczyć, jaki jest wzór - więc po prostu czołga się. Czołga się w kierunku centrum, gdzie jego zamglone oczy wciąż widzą coś pośrodku ciemnego kamienia obszar. Jego umysł, w dziwny sposób oderwany, zauważa, że ​​albo jego dłonie i kolana są tak spalone przez piasek, że już nie czują bólu, albo że ta ciemna kamień, pośrodku płonącej pustyni z bijącym, karzącym słońcem nad głową, nie wydaje się być gorący. To prawie fajne. Uważa kłamstwo na ładną, chłodną powierzchnię. Fajny, ciemny kamień. To nie jest dobry znak. Pewnie ma halucynacje. on jest prawdopodobnie pośrodku skrawka piasku, już leżącego twarzą do dołu i umierając i po prostu wyobrażając sobie to wszystko. Pustynny miraż. Wkrótce piękne kobiety niosące dzbany wody podejdą i zaczną mu dawać napój. Wtedy będzie wiedział, że odszedł. Decyduje się nie kłaść na chłodnym kamieniu. Jeśli ma tu umrzeć w środku tej halucynacji, on przynajmniej chce zobaczyć, co jest w centrum, zanim odejdzie. On dalej czołga się. Słyszy głos po raz trzeci, zanim zdaje sobie sprawę, kim jest przesłuchanie. Przysiągłby, że ktoś właśnie powiedział: „Witaj, podróżniku nie wyglądać dobrze. Słyszysz mnie?" Przestaje się czołgać. Próbuje podnieść wzrok z miejsca, w którym jest na rękach i kolana, ale podniesienie głowy to zbyt duży wysiłek. Więc coś próbuje inaczej - odchyla się do tyłu i próbuje usiąść na kamieniu. Po kilku sekund, łapie równowagę, unika upadku na twarz, siada i próbuje skupić wzrok. Rozmazany. Przeciera oczy wierzchem dłoni i próbuje ponownie. Tym razem lepiej. Tak. On widzi. Siedzi pośrodku dużej, płaskiej, ciemnej przestrzeni z kamienia. Bezpośrednio obok niego, około trzech stóp dalej, znajduje się biały słupek lub słup o średnicy około dwóch cali i wystający na około cztery lub pięć stóp z kamienia, pod kątem. I owinięty wokół tego białego pręta, unoszący się ogon z grzechotką i wydaje się być gotowy do grzechotania, to coś, co musi mieć piętnaście stóp długości pustynny grzechotnik romboidalny, patrząc prosto na niego. Patrzy na węża w szoku. Nie ma siły wstać i uciec. Nie ma nawet siły, by się czołgać. To jest to, jego ostatnie miejsce spoczynku. Bez względu na to, co się stanie, nie będzie w stanie ruszyć z tego miejsca. Cóż, przynajmniej śmierć od ukąszenia tego potwora powinna być szybsza niż umierając z pragnienia. Zmierzy się ze swoim końcem jak mężczyzna. Z trudem siada trochę prościej. Wąż ciągle go obserwuje. Podnosi jedną rękę i macha słabo w kierunku węża. Wąż obserwuje rękę przez a chwilę, po czym wraca do obserwowania mężczyzny, patrząc mu w oczy. Hmmm. Może wąż nie miał ochoty go ugryźć? Jeszcze się nie zatrząsł - to był dobry znak. Może jednak nie zamierzał umrzeć od ukąszenia węża. Potem przypomina sobie, że spojrzał w górę, kiedy dotarł do centrum tutaj ponieważ wydawało mu się, że usłyszał głos. Nadal był bardzo zamroczony - był prawdopodobnie wkrótce zemdleje, słońce wciąż go prażyło, mimo że był teraz na chłodnym kamieniu. Nadal nie miał nic do picia. Ale może miał rzeczywiście usłyszał głos. Ten kamień nie wyglądał naturalnie. Ten biały też nie post wystający z kamienia. Ktoś musiał to zbudować. Może wciąż byli w pobliżu. Może to on z nim rozmawiał. Może ten wąż był nawet ich zwierzakiem i dlatego nie gryzł. Próbuje odchrząknąć, żeby powiedzieć „Cześć”, ale ma zbyt sucho w gardle. Wszystko który się wydobywa, to kaszel lub świszczący oddech. Nie ma mowy, żeby poszedł móc rozmawiać bez czegoś do picia. Dotyka kieszeni i Butelka z płynem do spryskiwaczy nadal tam jest. Niepewnie wyciąga butelkę, prawie tracąc równowagę i upadając przy tym na plecy. To nie jest Dobry. Według jego obliczeń nie zostało mu wiele czasu, zanim odejdzie na zewnątrz. Ściąga zakrętkę z butelki, udaje mu się podnieść butelkę do ust, i wlewa trochę płynu do ust. Rozlewa go dookoła, a potem połyka to. Trochę kaszle. Jego gardło czuje się lepiej. Może potrafi mówić Teraz. Próbuje ponownie. Ignorując węża, odwraca się, by rozejrzeć się wokół, mając nadzieję, że to zrobi spotkać właściciela tego miejsca i wrzeszczy: „Halo? Czy jest tu ktoś?” Słyszy ze swojej strony: „Pozdrowienia. Czego chcesz?” Odwraca głowę w stronę węża. Tam właśnie wydawał się dźwięk pochodzić. Jedyne, o czym może myśleć, to to, że musi istnieć głośnik, ukryty pod wężem, a może wbudowany w ten słupek. On decyduje spróbować poprosić o pomoc. „Proszę” – wychrypia ponownie, nagle czując zawroty głowy. „Chciałbym nie być spragniony więcej. Długo byłem bez wody. Możesz mi pomóc?" Patrząc w kierunku węża, mając nadzieję zobaczyć, gdzie jest głos pochodzący z tego czasu jest zszokowany, gdy widzi, jak wąż cofa się, otwiera usta i mów. Słyszy, jak to mówi, gdy ogarnia go zawrót głowy upada do przodu, twarzą do kamienia, „Dobrze. Podchodzi”. Przeszywający ból przeszywa jego ramię. Nagle budzi się. Siedzi wstaje i chwyta go za ramię, krzywiąc się z pulsującego bólu. Jest chwilowo zdezorientowany, gdy rozgląda się, a potem przypomina sobie - czołganie się po drugiej stronie piasek, ciemny obszar kamienia, wąż. Widzi węża, wciąż owiniętego wokół przechylonego białego słupka, wciąż na niego patrząc. Wyciąga rękę i dotyka ramienia, które go boli. Czuje się lekko mokro. Odsuwa palce i patrzy na nie — krew. Czuje ramię znowu - jego koszula ma jakby dwie dziury - dwie dziury po przebiciu - pasują do dwóch bolących miejsc na jego ramieniu. Był ugryziony. Przy wężu. – Za chwilę będzie lepiej. Patrzy w górę - to wąż mówi. On nie śniło mi się. Nagle zauważa - już nie ma zawrotów głowy. I więcej co ważne, nie jest już spragniony - wcale! „Czy umarłem? Czy to jest życie pozagrobowe? Dlaczego gryziesz mnie w życie pozagrobowe?" „Przepraszam za to, ale musiałem cię ugryźć” – mówi wąż. „W ten sposób ja praca. Wszystko przychodzi przez ugryzienie. Pomyśl o tym jak o medycynie naturalnej”. „Ugryzłeś mnie, żeby mi pomóc? Dlaczego nie jestem już spragniony? pić, zanim mnie ugryzłeś? Jak wypiłem wystarczająco dużo, gdy byłem nieprzytomny, żeby nie być spragniony jeszcze? Nie piję od ponad dwóch dni. No chyba że płyn do spryskiwaczy... poczekaj, jak u licha mówi wąż? Czy jesteś prawdziwy? Czy jesteś jakąś animacją Disneya? „Nie”, mówi wąż, „jestem prawdziwy. W każdym razie tak prawdziwy jak ty lub ktokolwiek inny nie dał ci drinka. ugryzłem cię. Tak to działa - tak robię. I ugryzienie. Nie mam rąk, żeby dać ci drinka, choćbym miał tylko wodę siedzenie tutaj". Mężczyzna przez chwilę siedział oszołomiony. Oto on, siedzący pośrodku pustynię na jakimś dziwnym kamieniu, który powinien być gorący, ale nie był, rozmawiając z węża, który potrafił odpowiedzieć i właśnie go ugryzł. I poczuł się lepiej. Nie super - nadal był głodny i wyczerpany, ale dużo lepiej - nie było dłużej spragniony. Znowu zaczął się pocić, ale tylko nieznacznie. On czuł gorąco, w tym słońcu, ale na niebie zaczynało się obniżać i było chłodno Kamień pod nim był ulgą, którą mógł zauważyć teraz, kiedy już go nie było umierając z pragnienia. „Mogę zasugerować, żebyśmy zajęli się tym metanolem, który masz teraz w swoim system z następnym żądaniem," kontynuował wąż. "Mogę zgadnąć, dlaczego ty wypiłeś, ale nie jestem pewien, ile wypiłeś ani ile metanolu zostało w płynie do wycieraczek. To jest paskudne. To sprawi, że oślepniesz w dzień lub dwa, jeśli wypijesz go wystarczająco dużo. „Ummm, n-następna prośba?” powiedział mężczyzna. Z powrotem położył rękę na bolącym miejscu ramię i odsunął się nieco od węża. „Tak to działa. Jeśli chcesz, to znaczy”, wyjaśnił wąż. "Ty otrzymać trzy prośby. Nazwij je życzeniami, jeśli chcesz." Wąż uśmiechnął się do niego własny żart, a mężczyzna cofnął się nieco dalej od pokazu kłów. „Ale są zasady” – kontynuował wąż. „Pierwsza prośba jest bezpłatna druga wymaga zgody na zachowanie tajemnicy. Trzeci wymaga wiązania odpowiedzialność.” Wąż poważnie patrzy na mężczyznę. „Przy okazji”, mówi nagle wąż, „mam na imię Nathan. Stary Nathan, Samuel do mnie dzwonił. Podał mi imię. Wcześniej większość Bound nazywał mnie po prostu „Snake”. Ale to się zestarzało i Samuel nie chciał znieść dla tego. Powiedział, że wszystko, co potrafi mówić, potrzebuje imienia. Był wielki nazwy. Możesz mówić do mnie Nate, jeśli chcesz. Wąż ponownie się uśmiechnął. „Przepraszam jeśli nie oferuję potrząśnięcia, ale myślę, że możesz to zrozumieć - moje potrząsanie brzmi nieco groźnie.” Wąż lekko potrząsnął grzechotką. „Umm, mam na imię Jack” – powiedział mężczyzna, próbując to wszystko przyswoić. "Jacek Samson. "Czy mogę zadać ci pytanie?" Jack mówi nagle. "Co się stało z trucizna... umm, w twoim ugryzieniu. Dlaczego teraz nie umieram? Jak to zrobiłeś? Co masz na myśli mówiąc, że tak pracujesz?” - To więcej niż jedno pytanie - uśmiecha się Nate. „Ale jeszcze spróbuję odpowiedzieć wszyscy. Po pierwsze, tak, możesz zadać mi pytanie.” Wąż uśmiecha się coraz bardziej szerszy. „Po drugie, trucizna jest w tobie. Zmieniła cię. Teraz już nie potrzebujesz pić. O to prosiłeś. Albo, cóż, technicznie rzecz biorąc, prosiłeś, żeby tego nie robić nie odczuwać pragnienia – ale „więcej” to takie niejasne określenie. postanowiłem zrobić to na stałe - teraz, póki żyjesz, nie powinieneś dużo pić Wszystko. Twój organizm będzie bardzo efektywnie oszczędzał wodę. Powinieneś być w stanie wystarczy tylko z pożywienia, które jesz - podobnie jak stworzenie z pustyni. Zostałeś zmieniony. - Jeśli chodzi o trzecie pytanie - ciągnie Nate - nadal umierasz. Poza tym skutki tego metanolu w twoim organizmie, jesteś mężczyzną - a ludzie są śmiertelni. W twoim obecnym stanie daję ci nie więcej niż około 50 lat. Zakładając, że wydostaniesz się z tej pustyni żywy, to znaczy rozbawiony własnym humorem i nadal szeroko się uśmiechał. - Co do czwartego pytania - powiedział Nate, patrząc poważniej na Jacka mógł powiedzieć, ponieważ Jack właśnie pracował nad swoją umiejętnością czytania emocje gadającego węża z rysów twarzy węża, „najpierw musisz się zgodzić złożyć drugą prośbę i związać się tajemnicą, albo nie mogę powiedzieć Ty." „Poczekaj”, zażartował Jack, „czy to nie jest ten moment, w którym możesz mi powiedzieć, ale to zrobisz musisz mnie zabić?” – Myślałem, że to było dorozumiane. Nate nadal wyglądał poważnie. "Umm... tak." Jack odchylił się nieco do tyłu, przypominając sobie, że był rozmawiając z piętnastostopowym jadowitym gadem, który ma reputację posiadania paskudny temperament. „Więc, czym jest ten„ Bound by Secrecy ”i naprawdę możesz powstrzymać działanie metanolu? Jack zastanowił się przez chwilę. „I co zrobić Masz na myśli metanol? Myślałem, że w dzisiejszych czasach używają etanolu do wycieraczek płyn i po prostu go zdenaturować? - Mogą, naprawdę nie wiem - powiedział Nate. „Nie wyszedłem w chwila. Może tak. Wiem tylko, że wyczuwam metanol w twoim oddechu i na tej butelce w kieszeni. I niebieski kolor płynu, kiedy ty wyciągnąłem go, żeby się trochę napić, niech zgadnę, że to płyn do spryskiwaczy. Zakładam że nadal barwią płyn do wycieraczek na niebiesko?” – Tak, mają – powiedział Jack. - Domyśliłem się - odparł Nate. „Jeśli chodzi o związanie tajemnicą – z spełnieniu twojej następnej prośby, będziesz zobowiązany nic o mnie nie mówić, tego miejsca, ani żadnych informacji, które przekażę ci potem, kiedy ty zdecyduj się wrócić do swojego gatunku. Nie wolno ci mówić o mnie, pisać o mnie, używać języka migowego, szarad, a nawet zachowywać się w sposób, który to zrobi doprowadzić kogoś do prawidłowego odgadnięcia o mnie. Będziesz zobowiązany do zachowania tajemnicy. Z Oczywiście poproszę też o obiecanie, że mnie nie wydasz i tak jak ja zgadując, że dotrzymujesz słowa, nigdy nie przetestujesz wiązania w każdym razie, więc nie zauważysz.” Nate powiedział ostatnią część z całkowitą pewnością siebie. Jack, który zawsze szczycił się tym, że dotrzymuje słowa, poczuł się nieswojo trochę nerwowy w tym. „Ummm, hej, Nate, kim jesteś? Skąd wiedziałeś To? Jesteś, umm, wszechwiedzący, czy co? Cóż, Jack — powiedział ze smutkiem Nate — nie mogę ci tego powiedzieć, chyba że sam to zrobisz druga prośba.” Nate odwrócił wzrok na minutę, po czym znów się obejrzał. „Umm, cóż, ok”, powiedział Jack, „o co chodzi z tą drugą prośbą? Co mogę zapytać o? Czy wolno mi to powiedzieć?” "Jasne!" - powiedział Nate, rozjaśniając się. „Możesz prosić o zmiany. Zmiany dla siebie. Są jak życzenia, ale mogą dotyczyć tylko ciebie. O I zanim poprosisz, nie mogę dać ci nieśmiertelności. Albo wszechwiedza. Lub wszechobecność, jeśli o to chodzi. Chociaż może uda mi się sprawić, że staniesz się gazem a jednak pozostań przy życiu, a wtedy mógłbyś rozprzestrzenić się w atmosferze i jakby wszechobecny. Ale co by to było dobrego - nadal byś nie był wszechwiedzący, a zatem nadal mógł skupić się tylko na jednej rzeczy naraz. Nie bardzo przydatne, przynajmniej moim zdaniem.” Nate przerwał, gdy zdał sobie sprawę, że Jack był gapiąc się na niego. - Cóż, w każdym razie - kontynuował Nate - prawdopodobnie zasugerowałbym danie ci na stałe dobre zdrowie. To zanegowałoby metanol teraz w twoim systemie, byłbyś odporny na większość trucizn i chorób, a ty żyłbyś bardzo długo czas, o ile oczywiście nie zdarzy się wypadek. A nawet będziesz miał do tego skłonność dobrze wyzdrowieć z wypadków. To zawsze wydawało się dobrym wyborem dla prośba do mnie”. – Wyleczyć zatrucie metanolem, co? powiedział Jacek. „I utrzymuj mnie w zdrowiu przez długi czas? Hmmm. To nie brzmi źle. I to musi być prośba o zmianie u mnie? Nie mogę prosić o bogactwo, prawda? Ponieważ tak nie jest naprawdę zmiana dla mnie?” - Jasne - skinął głową Nate. „Czy mógłbym prosić o bycie geniuszem i stałe zdrowie?” Jack zapytał z nadzieją. – To wymaga dwóch próśb, Jack. — Tak, tak myślałem — powiedział Jack. „Ale czy mógłbym poprosić o bycie geniuszem? Mógłbym zostać najmądrzejszym naukowcem na świecie? Albo najlepszym sportowcem?” - Cóż, mógłbym uczynić cię bardzo mądrym - przyznał Nate - ale to by nie pomogło koniecznie zrobić z ciebie najlepszego naukowca na świecie. Albo mógłbym cię zmusić bardzo wysportowany, ale niekoniecznie czyni cię to również najlepszym sportowcem. Słyszałeś powiedzenie, że 99% geniuszu to ciężka praca? Cóż, jest trochę do tego prawda. Mogę dać ci talent, ale nie mogę zmusić cię do ciężkiej pracy. To wszystko zależy od tego, co zdecydujesz się z tym zrobić”. – Hm – powiedział Jacek. „Ok, myślę, że rozumiem. I dostaję trzecią prośbę, po tym?" - Może - powiedział Nate - to zależy od tego, co wtedy postanowisz. Jest ich więcej zasady dotyczące trzeciego wniosku, o których mogę opowiedzieć dopiero po drugim wniosek. Wiesz, jak to idzie.” Nate wyglądał, jakby wzruszył ramionami, gdyby to zrobił ramiona. „Ok, cóż, ponieważ wolałbym nie być ślepy za dzień lub dwa i na stałe zdrowie nie brzmi źle, to rozważ moją drugą prośbę. Oficjalnie. Czy muszę się podpisać krwią czy co? — Nie — powiedział Nate. „Po prostu wyciągnij rękę. Albo piętę”. Nate uśmiechnął się. "Lub jakąkolwiek część chcesz, żebym ugryzł. Muszę cię znowu ugryźć. Tak jak powiedziałem, tak to działa – trucizna, wiesz – powiedział przepraszająco Nate. Jack skrzywił się lekko i dotknął ramienia, gdzie był ostatni kęs. Hej, to już nie bolało. Tak jak powiedział Nate. To sprawiło, że Jack poczuł się lepiej o gryzącym biznesie. Ale wciąż, stojąc nieruchomo podczas piętnastu stóp wąż zatopił w tobie swoje kły. Jacek wstał. Ignorując, jak dobrze się z tym czułem być w stanie znowu stać, a głód zaczyna gryźć jego żołądek, Jack próbował zdecydować, gdzie chce zostać ugryziony. Mimo świadomości, że to nie będzie bolało długo, Jack wiedział, że nie będzie to łatwe. - Hej, Jack - odezwał się nagle Nate, spoglądając ponad Jackiem na wydmy za nim go, „czy to ktoś jeszcze tam idzie?” Jack obrócił się i rozejrzał. Kto jeszcze mógłby być tutaj w środku nigdzie? I przynieśli jedzenie? Chwileczkę, nikogo tam nie było. Kim był Nate... Jack ryknął, gdy poczuł, jak dwa kły zatapiają się w jego tylnym końcu jego dżinsy... Jack usiadł ostrożnie, faworyzując swój delikatniejszy pośladek. "Miałbym zdecydował w końcu Nate. Właśnie o tym myślałem. Nie musiałeś oszukaj mnie w ten sposób”. - Robię to od dawna, Jack - powiedział Nate z przekonaniem. "Ty ludziom ciężko jest usiedzieć spokojnie i pozwolić ugryźć się wężowi - zwłaszcza jeden w moim rozmiarze. A poza tym, przyznaj się - to tylko kilka minut i już nie boli, prawda? To z powodu korzyści zdrowotne z tym. Mówiłem ci, że teraz szybko wyzdrowiejesz. — Tak, no cóż — powiedział Jack — taka jest zasada. I nikt lubi być gryziony w tyłek! Nie mogłeś dostać mojego cielaka albo coś w zamian?" - Więcej mięsa w typowym ludzkim tyłku - odparł Nate. „I mniej szans ty przypadkowo kopnij mnie lub porusz się w ostatniej sekundzie”. „Tak, racja. Więc powiedz mi wszystkie te cudowne sekrety, które teraz kwalifikuję usłyszeć — odpowiedział Jack. - Okej - powiedział Nate. – Chcesz najpierw zadać pytania, czy chcesz, żebym ja to zrobił po prostu zacznij mówić?” – Po prostu porozmawiaj – powiedział Jack. – Posiedzę tutaj i spróbuję nie myśleć o jedzeniu. "Możemy najpierw spróbować ugotować dla ciebie trochę jedzenia, jeśli chcesz," - odpowiedział Nate. „Hej! Nie mówiłeś mi, że masz tu jedzenie, Nate!” Jacek podskoczył. „Co mamy? Czy jestem w odległości spaceru od miasta? A może magicznie ubijać jedzenie wraz z innymi mocami? - Jack prawie krzyczał podniecenie. Burczało mu w brzuchu od wielu godzin. „Myślałem bardziej o tym, że mógłbym wypłukać coś z jego dziury i ugryźć dla ciebie, a ty mógłbyś go oskórować i zjeść. Zakładając, że masz nóż, to znaczy – odpowiedział Nate z uśmiechem, do którego Jack zaczynał się przyzwyczajać. – Ugh – powiedział Jack, siadając z powrotem. „Myślę, że zdam. Trochę wytrzymam dłużej, zanim stanę się na tyle zdesperowany, by zjeść pustynnego szczura, czy cokolwiek innego czy dowiesz się tutaj. I nie ma co spalić - musiałbym to zjeść na surowo. Nie, dziękuję. Po prostu porozmawiać." - Ok - odparł Nate, wciąż się uśmiechając. – Ale lepiej się pospieszę, zanim zaczniesz patrząc na mnie jak na jedzenie. Nate cofnął się trochę, rozejrzał dookoła przez chwilę, po czym kontynuował. „Ty, Jack, siedzisz pośrodku Ogrodu Eden”. Jack rozejrzał się po piasku i wydmach, a potem znów spojrzał na Nate'a sceptycznie. - Cóż, w każdym razie to jest najlepsze, co mogę wymyślić, Jack - powiedział Nate. "Wstań i spójrz na ten symbol na skale.” Nate wskazał na ciemność kamień, na którym obaj siedzieli z jego nosem. Jacek wstał i spojrzał. Wyrzeźbiony w kamieniu w płaskorzeźbie był a przedstawienie dużego drzewa. Kątowy słupek, wokół którego owinięty był Nate wychodził z pnia drzewa, tuż pod głównymi gałęziami opuścił ciężarówkę, by sięgnąć przez kamień. To było bardzo dobrze zrobione - to wyglądał bardziej jak drzewo, które zostało zredukowane do prawie dwóch wymiarów i osadzona w kamieniu niż rzeźba. Jack chodził dookoła i przyglądał się szczegółom w gasnącym świetle zachodzące słońce. Żałował, że nie spojrzał na to, kiedy słońce było wyżej niebo. Czekać! Słońce zachodziło! To oznaczało, że będzie musiał wydać jeszcze jedną noc tutaj! Arrrr! Jack patrzył przez chwilę na pustynię, a potem wrócił i Stał obok Nate'a. - W całym tym zamieszaniu prawie zapomniałem, Nate - powiedział Jacek. „Którą drogą jest powrót do miasta? I jak daleko? W końcu się wybieram muszę wracać - nie jestem pewien, czy będę w stanie przeżyć, jedząc na surowo pustynne stworzenia na długo. A nawet jeśli mogę, nie jestem pewien, czy będę chciał”. – To jakieś 30 mil w tę stronę. Nate wskazał, z grzechotką na ogonie tym razem. O ile Jack mógł stwierdzić, był to kierunek prostopadły do sposób, w jaki szedł, kiedy czołgał się tutaj. „Ale to jest 30 mil stąd sposób, w jaki leci w linii prostej. To około 40, biorąc pod uwagę sposób, w jaki chodzi mężczyzna. Powinieneś być w stanie zrobić to w około pół dnia z twoją lepszą wytrzymałością, jeśli pójdziesz jutro wcześnie, Jack. Jack jeszcze przez kilka sekund patrzył w stronę, którą wskazał wąż, i potem usiadł z powrotem. Robiło się ciemno. Niewiele mógł zrobić, jeśli chodzi o kierowanie teraz. A poza tym Nate właśnie miał przejść do interesującej sprawy rzeczy. „Garden of Eden? Tak dobrze, jak tylko potrafisz to sobie wyobrazić?” - Cóż, tak, o ile ja i Samuel mogliśmy to rozgryźć - powiedział Nate. "On doszedłem do wniosku, że historia trochę się pomieszała. Wiesz, wąż, w „drzewo”, oferowanie „pokus”, zawieranie okazji. Taki rodzaj rzeczy. Ale on nigdy nie mógł do końca zrozumieć, skąd Hebrajczycy dowiedzieli się o tym miejscu przez ocean. Martwił się tym przez chwilę”. — Ogród Eden, co? powiedział Jacek. – Jak długo tu jesteś, Nate? - Nie mam pojęcia, naprawdę - odparł Nate. „Długo. Nigdy nie przyszło mi do głowy count years, until recently, and by then, of course, it was too late. Ale ja do remember when this whole place was green, so I figure it's been thousands of years, at least." "So, are you the snake that tempted Eve?" said Jack. "Beats me," said Nate. "Maybe. I can't remember if the first one of your kind that I talked to was female or not, and I never got a name, but it could have been. And I suppose she could have considered my offer to grant requests a 'temptation', though I've rarely had refusals." "Well, umm, how did you get here then? And why is that white pole stuck out of the stone there?" asked Jack. "Dad left me here. Or, I assume it was my dad. It was another snake - much bigger than I was back then. I remember talking to him, but I don't remember if it was in a language, or just kind of understanding what he wanted. Ale one day, he brought me to this stone, told me about it, and asked me to do something for him. I talked it over with him for a while, then agreed. ja been here ever since. "What is this place?" said Jack. "And what did he ask you to do?" "Well, you see this pole here, sticking out of the stone?" Nate loosened his coils around the tilted white pole and showed Jack where it descended into the stone. The pole was tilted at about a 45 degree angle and seemed to enter the stone in an eighteen inch slot cut into the stone. Jack leaned over and looked. The slot was dark and the pole went down into it as far as Jack could see in the dim light. Jack reached out to touch the pole, but Nate was suddenly there in the way. "You can't touch that yet, Jack," said Nate. "Dlaczego nie?" asked Jack. "I haven't explained it to you yet," replied Nate. "Well, it kinda looks like a lever or something," said Jack. "You'd push it that way, and it would move in the slot." "Yep, that's what it is," replied Nate. "What does it do?" asked Jack. "End the world?" "Oh, no," said Nate. "Nothing that drastic. It just ends humanity. I call it 'The Lever of Doom'." For the last few words Nate had used a deeper, ringing głos. He tried to look serious for a few seconds, and then gave up and uśmiechnął się. Jack was initially startled by Nate's pronouncement, but when Nate grinned Jack laughed. "Ha! You almost had me fooled for a second there. What does it really do?" "Oh, it really ends humanity, like I said," smirked Nate. "I just thought the voice I used was funny, didn't you?" Nate continued to grin. "A lever to end humanity?" asked Jack. "What in the world is that for? Why would anyone need to end humanity?" "Well," replied Nate, "I get the idea that maybe humanity was an experiment. Or maybe the Big Guy just thought, that if humanity started going really bad, there should be a way to end it. Nie jestem do końca pewny. All I know are the rules, and the guesses that Samuel and I had about why it's here. I didn't think to ask back when I started here." "Rules? What rules?" asked Jack. "The rules are that I can't tell anybody about it or let them touch it unless they agree to be bound to secrecy by a bite. And that only one human can be bound in that way at a time. That's it." explained Nate. Jack looked somewhat shocked. "You mean that I could pull the lever now? You'd let me end humanity?" "Yep," replied Nate, "if you want to." Nate looked at Jack carefully. "Do you want to, Jack?" "Umm, no." said Jack, stepping a little further back from the lever. "Why in the world would anyone want to end humanity? It'd take a psychotic to want To! Or worse, a suicidal psychotic, because it would kill him too, wouldn't it?" "Yep," replied Nate, "being as he'd be human too." "Has anyone ever seriously considered it?" asked Nate. "Any of those bound to secrecy, that is?" "Well, of course, I think they've all seriously considered it at one time or another. Being given that kind of responsibility makes you sit down and think, or so I'm told. Samuel considered it several times. He'd often get disgusted with humanity, come out here, and just hold the lever for a while. But he never pulled it. Or you wouldn't be here." Nate grinned some more. Jack sat down, well back from the lever. He looked thoughtful and puzzled at the same time. After a bit, he said, "So this makes me the Judge of humanity? I get to decide whether they keep going or just end? Ja?" "That seems to be it," agreed Nate. "What kind of criteria do I use to decide?" said Jack. "How do I make this decyzja? Am I supposed to decide if they're good? Or too many of them are zły? Or that they're going the wrong way? Is there a set of rules for that?" "Nope," replied Nate. "You pretty much just have to decide on your own. It's up to you, however you want to decide it. I guess that you're just supposed to know." "But what if I get mad at someone? Or some girl dumps me and I feel horrible? Couldn't I make a mistake? How do I know that I won't screw up?" protested Jack. Nate gave his kind of snake-like shrug again. "You don't. You just have to try your best, Jack." Jack sat there for a while, staring off into the desert that was rapidly getting dark, chewing on a fingernail. Suddenly, Jack turned around and looked at the snake. "Nate, was Samuel the one bound to this before me?" "Yep," replied Nate. "He was a good guy. Talked to me a lot. Taught me to read and brought me books. I think I still have a good pile of them buried in the sand around here somewhere. Nadal za nim tęsknię. He died a few months ago." "Sounds like a good guy," agreed Jack. "How did he handle this, when you first told him. What did he do?" "Well," said Nate, "he sat down for a while, thought about it for a bit, and then asked me some questions, much like you're doing." "What did he ask you, if you're allowed to tell me?" asked Jack. "He asked me about the third request," replied Nate. "Aha!" It was Jack's turn to grin. "And what did you tell him?" "I told him the rules for the third request. That to get the third request you have to agree to this whole thing. That if it ever comes to the point that you really think that humanity should be ended, that you'll come here and end it. You won't avoid it, and you won't wimp out." Nate looked serious Ponownie. "And you'll be bound to do it too, Jack." "Hmmm." Jack looked back out into the darkness for a while. Nate watched him, waiting. "Nate," continued Jack, quietly, eventually. "What did Samuel ask for with his third request?" Nate sounded like he was grinning again as he replied, also quietly, "Wisdom, Jack. He asked for wisdom. As much as I could give him." "Ok," said Jack, suddenly, standing up and facing away from Nate, "give it Dla mnie. Nate looked at Jack's backside. "Give you what, Jack?" "Give me that wisdom. The same stuff that Samuel asked for. If it helped him, maybe it'll help me too." Jack turned his head to look back over his shoulder at Nate. "It did help him, right?" "He said it did," replied Nate. "But he seemed a little quieter afterward. Like he had a lot to think about." "Well, yeah, I can see that," said Jack. "So, give it to me." Jack turned to face away from Nate again, bent over slightly and tensed up. Nate watched Jack tense up with a little exasperation. If he bit Jack now, Jack would likely jump out of his skin and maybe hurt them both. "You remember that you'll be bound to destroy humanity if it ever looks like it needs it, right Jack?" asked Nate, shifting position. "Yeah, yeah, I got that," replied Jack, eyes squeezed tightly shut and body tense, not noticing the change in direction of Nate's voice. "And," continued Nate, from his new position, "do you remember that you'll turn bright purple, and grow big horns and extra eyes?" "Yeah, yeah...Hey, wait a minute!" said Jack, opening his eyes, straightening up and turning around. "Purple?!" He didn't see Nate there. With the moonlight Jack could see that the lever extended up from its slot in the rock without the snake wrapped around it. Jack heard, from behind him, Nate's "Just Kidding!" right before he felt the now familiar piercing pain, this time in the other buttock. Jack sat on the edge of the dark stone in the rapidly cooling air, his feet extending out into the sand. He stared out into the darkness, listening to the wind stir the sand, occasionally rubbing his butt where he'd been recently bitten. Nate had left for a little while, had come back with a desert-rodent-shaped bulge somewhere in his middle, and was now wrapped back around the lever, his tongue flicking out into the desert night's air the only sign that he was still awake. Occasionally Jack, with his toes absentmindedly digging in the sand while he thought, would ask Nate a question without turning around. "Nate, do accidents count?" Nate lifted his head a little bit. "What do you mean, Jack?" Jack tilted his head back like he was looking at the stars. "You know, Wypadki. If I accidentally fall on the lever, without meaning to, does that still wipe out humanity?" "Yeah, I'm pretty sure it does, Jack. I'd suggest you be careful about that if you start feeling wobbly," said Nate with some amusement. A little later - "Does it have to be me that pulls the lever?" asked Jack. "That's the rule, Jack. Nobody else can pull it," answered Nate. "No," Jack shook his head, "I meant does it have to be my hand? Could I pull the lever with a rope tied around it? Or push it with a stick? Or throw a rock?" "Yes, those should work," replied Nate. "Though I'm not sure how complicated you could get. Samuel thought about trying to build some kind of remote control for it once, but gave it up. Everything he'd build would be gone by the next sunrise, if it was touching the stone, or over it. I told him that in the past others that had been bound had tried to bury the lever so they wouldn't be tempted to pull it, but every time the stones or sand or whatever had disappeared." "Wow," said Jack, "Cool." Jack leaned back until only his elbows kept him off of the stone and looked up into the sky. "Nate, how long did Samuel live? One of his wishes was for health too, right?" asked Jack. "Yes," replied Nate, "it was. He lived 167 years, Jack." "Wow, 167 years. That's almost 140 more years I'll live if I live as long. Do you know what he died of, Nate?" "He died of getting tired of living, Jack," Nate said, sounding somewhat smutny. Jack turned his head to look at Nate in the starlight. Nate looked back. "Samuel knew he wasn't going to be able to stay in society. He figured that they'd eventually see him still alive and start questioning it, so he decided that he'd have to disappear after a while. On faked his death once, but changed his mind - he decided it was too early and he could stay for a little longer. He wasn't very fond of mankind, but he liked the attention. Most of the time, anyway. "His daughter and then his wife dying almost did him in though. He didn't stay in society much longer after that. He eventually came out here to spend time talking to me and thinking about pulling the lever. A few months ago he told me he'd had enough. It was his time." "And then he just died?" asked Jack. Nate shook his head a little. "He made his forth request, Jack. There's only one thing you can ask for the fourth request. The last bite. After a bit Nate continued, "He told me that he was tired, that it was his czas. He reassured me that someone new would show up soon, like they always miał. After another pause, Nate finished, "Samuel's body disappeared off the stone with the sunrise." Jack lay back down and looked at the sky, leaving Nate alone with his wspomnienia. It was a long time until Jack's breathing evened out into sleep. Jack woke with the sunrise the next morning. He was a little chilled with the morning desert air, but overall was feeling pretty good. Well, except that his stomach was grumbling and he wasn't willing to eat raw desert rat. So, after getting directions to town from Nate, making sure he knew how to get back, and reassuring Nate that he'd be back soon, Jack started the long walk back to town. With his new health and Nate's good directions, he made it back easily. Jack caught a bus back to the city, and showed up for work the next day, little worse for the wear and with a story about getting lost in the desert and walking back out. Within a couple of days Jack had talked a friend with a tow truck into going back out into the desert with him to fetch the SUV. They found it after a couple of hours of searching and towed it back without incydent. Jack was careful not to even look in the direction of Nate's lever, though their path back didn't come within sight of it. Before the next weekend, Jack had gone to a couple of stores, including a book store, and had gotten his SUV back from the mechanic, with a warning to avoid any more joyriding in the desert. On Saturday, Jack headed back to see Nate. Jack parked a little way out of the small town near Nate, loaded up his new backpack with camping gear and the things he was bringing for Nate, and then started walking. He figured that walking would leave the least trail, and he knew that while not many people camped in the desert, it wasn't unheard of, and shouldn't really raise suspicions. Jack had brought more books for Nate - recent books, magazines, newspapers. Some things that would catch Nate up with what was happening in the world, others that were just good books to read. He spent the weekend with Nate, and then headed out again, telling Nate that he'd be back again soon, but that he had things to do first. Over four months later Jack was back to see Nate again. This time he brought a laptop with him - a specially modified laptop. It had a solar recharger, special filters and seals to keep out the sand, a satellite link-up, and a special keyboard and joystick that Jack hoped that a fifteen-foot rattlesnake would be able to use. And, it had been hacked to not give out its location to the satellite. After that Jack could e-mail Nate to keep in touch, but still visited him fairly regularly - at least once or twice a year. After the first year, Jack quit his job. For some reason, with the wisdom he 'd been given, and the knowledge that he could live for over 150 years, working in a nine to five job for someone else didn't seem that worthwhile nie więcej. Jack went back to school. Eventually, Jack started writing. Perhaps because of the wisdom, or perhaps because of his new perspective, he wrote well. People liked what he wrote, and he became well known for it. After a time, Jack bought an RV and started traveling around the country for book signings and readings. But, he still remembered to drop by and visit Nate occasionally. On one of the visits Nate seemed quieter than usual. Not that Nate had been a fountain of joy lately. Jack's best guess was that Nate was still missing Samuel, and though Jack had tried, he still hadn't been able to replace Samuel in Nate's eyes. Nate had been getting quieter each visit. But on this visit Nate didn't even speak when Jack walked up to the lever. He nodded at Jack, and then went back to staring into the desert. Jack, respecting Nate's silence, sat down and waited. After a few minutes, Nate spoke. "Jack, I have someone to introduce you to." Jack looked surprised. "Someone to introduce me to?" Jack looked around, and then looked carefully back at Nate. "This something to do with the Big Guy? "No, no," replied Nate. "This is more personal. I want you to meet my son." Nate looked over at the nearest sand dune. "Sammy!" Jack watched as a four foot long desert rattlesnake crawled from behind the dune and up to the stone base of the lever. "Yo, Jack," said the new, much smaller snake. "Yo, Sammy" replied Jack. Jack looked at Nate. "Named after Samuel, I assume?" Nate nodded. "Jack, I've got a favor to ask you. Could you show Sammy around for me?" Nate unwrapped himself from the lever and slithered over to the edge of the stone and looked across the sands. "When Samuel first told me about the world, and brought me books and pictures, I wished that I could go see it. I wanted to see the great forests, the canyons, the cities, even the other deserts, to see if they felt and smelled the same. I want my son to have that chance - to see the world. Before he becomes bound here like I have been. "He's seen it in pictures, over the computer that you brought me. But I hear that it's not the same. That being there is different. I want him to have To. Think you can do that for me, Jack?" Jack nodded. This was obviously very important to Nate, so Jack didn't even joke about taking a talking rattlesnake out to see the world. "Yeah, I can do that for you, Nate. Is that all you need?" Jack could sense that was something more. Nate looked at Sammy. Sammy looked back at Nate for a second and then said, "Oh, yeah. Ummm, I've gotta go pack. Back in a little bit Jack. Nice to meet ya!" Sammy slithered back over the dune and out of sight. Nate watched Sammy disappear and then looked back at Jack. "Jack, this is my first son. My first offspring through all the years. You don't even want to know what it took for me to find a mate." Nate grinned to himself. "But anyway, I had a son for a reason. Jestem zmęczony. I'm ready for it to be over. I needed a replacement." Jack considered this for a minute. "So, you're ready to come see the world, and you wanted him to watch the lever while you were gone?" Nate shook his head. "No, Jack - you're a better guesser than that. You've already figured out - I'm bound here - there's only one way for me to leave Tutaj. And I'm ready. It's my time to die." Jack looked more closely at Nate. He could tell Nate had thought about this - probably for quite a while. Jack had trouble imagining what it would be like to be as old as Nate, but Jack could already tell that in another hundred or two hundred years, he might be getting tired of life himself. Jack could understand Samuel's decision, and now Nate's. So, all Jack said was, "What do you want me to do?" Nate nodded. "Thanks, Jack. I only want two things. One - show Sammy around the world - let him get his fill of it, until he's ready to come back here and take over. Two - give me the fourth request. "I can't just decide to die, not any more than you can. I won't even die of old age like you eventually will, even though it'll be a long time from now. I need to be killed. Once Sammy is back here, ready to take over, I'll be able to die. And I need you to kill me. "I've even thought about how. Poisons and other drugs won't work on me. And I've seen pictures of snakes that were shot - some of them live for days, so that's out too. So, I want you to bring back a sword. Nate turned away to look back to the dune that Sammy had gone behind. "I'd say an axe, but that's somewhat undignified - putting my head on the ground or a chopping block like that. No, I like a sword. A time-honored way of going out. A dignified way to die. And, most importantly, it should work, even on me. "You willing to do that for me, Jack?" Nate turned back to look at Jack. "Yeah, Nate," replied Jack solemnly, "I think I can handle that." Nate nodded. "Good!" He turned back toward the dune and shouted, "Sammy! Jack's about ready to leave!" Then quietly, "Thanks, Jack." Jack didn't have anything to say to that, so he waited for Sammy to make it back to the lever, nodded to him, nodded a final time to Nate, and then headed into the desert with Sammy following. Over the next several years Sammy and Jack kept in touch with Nate through e-mail as they went about their adventures. They made a goal of visiting every country in the world, and did a respectable job of it. Sammy had a natural gift for languages, as Jack expected he would, and even ended up acting as a translator for Jack in a few of the countries. Jack managed to keep the talking rattlesnake hidden, even so, and by the time they were nearing the end of their tour of countries, Sammy had only been spotted a few times. While there were several people that had seen enough to startle them greatly, nobody had enough evidence to prove anything, and while a few wild rumors and storied followed Jack and Sammy around, nothing ever hit the newspapers or the public in general. When they finished the tour of countries, Jack suggested that they try some undersea diving. Oni zrobili. And spelunking. They did that too. Sammy finally drew the line at visiting Antarctica. He'd come to realize that Jack was stalling. After talking to his Dad about it over e-mail, he figured out that Jack probably didn't want to have to kill Nate. Nate told Sammy that humans could be squeamish about killing friends and acquaintances. So, Sammy eventually put his tail down (as he didn't have a foot) and told Jack that it was time - he was ready to go back and take up his duties from his dad. Jack, delayed it a little more by insisting that they go back to Japan and buy an appropriate sword. He even stretched it a little more by getting lessons in how to use the sword. But, eventually, he'd learned as much as he was likely to without dedicating his life to it, and was definitely competent enough to take the head off of a snake. It was time to head back and see Nate. When they got back to the US, Jack got the old RV out of storage where he and Sammy had left it after their tour of the fifty states, he loaded up Sammy and the sword, and they headed for the desert. When they got to the small town that Jack had been trying to find those years ago when he'd met Nate, Jack was in a funk. He didn't really feel like walking all of the way out there. Not only that, but he'd forgotten to figure the travel time correctly, and it was late afternoon. They'd either have to spend the night in town and walk out tomorrow, or walk in the dark. As Jack was afraid that if he waited one more night he might lose his resolve, he decided that he'd go ahead and drive the RV out there. To było only going to be this once, and Jack would go back and cover the tracks afterward. They ought to be able to make it out there by nightfall if they drove, and then they could get it over tonight. Jack told Sammy to e-mail Nate that they were coming as he drove out of sight of the town on the road. They then pulled off the road and headed out into the desert. Everything went well, until they got to the sand dunes. Jack had been nursing the RV along the whole time, over the rocks, through the creek beds, revving the engine the few times they almost got stuck. When they came to the dunes, Jack didn't really think about it, he just downshifted and headed up the first one. By the third dune, Jack started to regret that he'd decided to try drivin

Podobne artykuły

Barbara rzuca wyzwanie, część 1

Barbara Lewis siedziała przy kuchennym stole w swoim mieszkaniu ze zmartwionym wyrazem twarzy. Przed nią na stole leżał plik banknotów. Zalegała z nimi, niektóre nawet o ponad trzydzieści dni, a na spłatę wszystkich potrzebowała blisko 1000 dolarów. Nie miała pojęcia, w jaki sposób uda jej się osiągnąć ten wyczyn. Cóż, był jeden sposób, ale nie była pewna, czy potrafi. Jakieś dwa dni wcześniej jej przyjaciółka Lena opowiedziała jej o podziemnym miejscu, do którego kiedyś poszła, w dzielnicy czerwonych latarni. Nazywało się to Rękawica. Lena wyjaśniła, że ​​było to miejsce, w którym kobieta mogła zdobyć szybkie pieniądze, ale aby się tam dostać...

1.2K Widoki

Likes 0

Udostępnianie Kate

„Chcesz kolejnego drinka?” - Nie, dziękuję człowieku – odpowiedziałem lekceważąco machając ręką. „Myślę, że skończyłem na noc”. "Och przestań!" Ryan prowokował. „Nie bądź cipką!” Zaśmiałem się tylko i potrząsnąłem głową na upór mojego przyjaciela. „Dobrze”, odpowiedziałem stanowczo. – Ale tylko jeśli Kate też ma. Ryan przechylił głowę w kierunku swojej dziewczyny, która siedziała na kanapie obok mnie z nogami podciągniętymi pod ciało. Jego wyraz twarzy zdradzał, że pragnie, aby cała nasza trójka kontynuowała noc picia. – Ooook – powiedziała Kate, przewracając oczami z udawanym oporem. – Myślę, że możemy mieć jeszcze jednego. Patrzyłam podejrzliwie, jak Ryan przygotowywał drinki, mierząc ilość alkoholu...

3K Widoki

Likes 0

Moje marzenie o Tobie

Nagle łapię się na tym, że płynę przez zamglone jezioro… nie pamiętając właściwie, jak się tam dostałem, do tego miejsca magii i tajemnicy… zielone serpentyny z mchu i starych gałęzi, pisząc historie ich niegdyś pięknych kwitnących kwiatów na ciepłym, czystym woda. Gdzieś w oddali słyszę echo delikatnych fal uderzających o brzeg odległej plaży. Noc jest jasna z promiennymi gwiazdami i świecącym księżycem w pełni. Pływam wokół jeziora, ciesząc się ciepłem i parą, która otula moje nagie ciało. Przez chwilę unoszę się na plecach, wpatrując się w gałęzie zielonych drzew i wdychając słodki aromat ich płatków. Gdy powoli zaczynam dryfować w kierunku...

2.1K Widoki

Likes 0

Grubaska agentka nieruchomości

Czas się ruszyć. Zarobiłem trochę pieniędzy z dobrych inwestycji i odziedziczyłem trochę dodatkowych pieniędzy, więc zdecydowałem, że aktualizacja jest w porządku. Znalazłem lokalnego agenta nieruchomości i umówiłem się na spotkanie, aby porozmawiać z kimś o znalezieniu idealnego miejsca. Recepcjonistka umówiła mnie na następny dzień z kobietą o imieniu Jennifer. Kiedy przybyłem do biura, recepcjonistka zaprowadziła mnie do biura i powiedziała, żebym usiadł, a Jennifer wkrótce będzie ze mną. Niedługo potem do biura weszła urocza Jennifer. Była średniego wzrostu i miała długie, ciemnobrązowe włosy, które sięgały jej do ramion, ale grzywka była uniesiona spinkami. Na ciemnozielonych oczach nosiła prostokątne okulary bez oprawek...

1.5K Widoki

Likes 0

Kolejny mile widziany gość 20

Greccy bogowie -------------- Zeus - król greckich bogów Hera - królowa greckich bogów, siostra i żona Zeusa Hades - bóg podziemi, brat Zeusa Posejdon - bóg mórz, brat Zeusa Demeter - bogini urodzaju i płodności ziemi, siostra Zeusa Hestia - dziewicza bogini porządkująca domostwo, rodzinę, dom i państwo. siostra Zeusa. Afrodyta - Córka Zeusa i Dione, Bogini miłości, piękna i seksualności Artemida - córka Zeusa i Leto, bogini łowów, księżyca i czystości Atena - córka Zeusa i Metydy, bogini mądrości, odwagi, inspiracji, cywilizacji, prawa i sprawiedliwości, wojny strategicznej, matematyki, siły, strategii, sztuki, rzemiosła i umiejętności. Ares - syn Zeusa i Hery...

1.5K Widoki

Likes 0

Bogaci chłopcy kochają 17

Zdecydowałem się napisać resztę mojej historii, proszę zwróćcie uwagę, że moja historia nie jest tylko o seksie, mówiąc, że ta część ma w sobie seks, a przy okazji osoba, która napisała ten komentarz, mówiąc, że podszywa się pode mnie i Harveya, kiedy wali ci dupę! Kiedy ja i Harvey stanęliśmy przed klasą, słuchaliśmy przez około 20 minut, po czym Harvey zapukał w swoje biurko, aby zwrócić moją uwagę. Spojrzałem na niego, a on ocierał się o swoje dżinsy. Sięgnąłem głową i szepnąłem „Potrzebujesz z tym pomocy?” Harvey uśmiechnął się i powiedział „Nic na to nie poradzę, że mnie rozpalasz” i tak...

2K Widoki

Likes 0

Uwodzenie całej rodziny część 3

CZĘŚĆ 3 Po naszych ekscytujących i bardzo energicznych porannych zajęciach wszyscy wiedzieliśmy, jak spędzimy część dnia, ale na tym etapie byliśmy już totalnie wyczerpani, więc poszliśmy osobno pod prysznic, a w przypadku Jima i mnie, mieć krótką drzemkę (Potrzebowaliśmy tego, OK?). Właściwie, jak odkryłem później, Daniella zaprosiła Tracey i Josha, aby dołączyli do niej pod prysznicem i najwyraźniej odbyło się trochę „po zabawie” w procesie wzajemnego oczyszczania się – widzisz, czego brakuje ci, kiedy drzemiesz? Spotkaliśmy się później na brunch (na tym etapie również potrzebowaliśmy energii) i podczas gdy Jim i ja byliśmy ubrani tak, jak zwykle – T-shirt i szorty...

1.8K Widoki

Likes 0

Miłość od drugiego wejrzenia

Uwaga: To jest zgłoszenie do nieoficjalnego konkursu z 1 maja 2010 na Forum Sex Stories. Jeśli akapit otwierający brzmi znajomo, to właśnie dlatego. Lekka mgła dodała wilgoci do powietrza. Chłód nocy owinął się wokół niej jak mokry ręcznik, wywołując dreszcz po plecach. Miała szczęście, że tak dobrze znała okolicę, bo inaczej mogła się łatwo zgubić. Spojrzała przez drzewa na dom, w którym mieszkał, lekko uśmiechając się do jedynej elektrycznej świecy palącej się w kuchennym oknie. Wiedziała, że ​​nie powinna przebywać nocą w lesie; w rzeczywistości prawdopodobnie nie powinna w ogóle odbywać tej podróży. Kilka razy rozważała powrót. Zawsze mogła przyjść później...

2.9K Widoki

Likes 0

Moja rodzina 7 na nowo

Moja rodzina 7 Przepisz. Wyszliśmy od cioci Jenny około dziesiątej następnego ranka. Pozwoliła mi prowadzić, żeby po drodze mogła ssać mojego fiuta. Powiedziała mi, że będzie za mną tęsknić i miała nadzieję, że odwiedzę jej przerwę świąteczną i przyprowadzę Ester. Chciałbym znowu zjeść jej piękną cipkę. Zapewniłem ją, że spróbuję, przynajmniej przez trzy lub cztery dni. Kiedy minęliśmy jedną z dużych ciężarówek, podczas gdy ona robiła mi loda, facet prawie zjechał z drogi, próbując popatrzeć. Kiedy przyszedłem, wyssała każdą uncję płynu z mojego fiuta, nie pozostawiając nawet kropli. Przyjechaliśmy w samą porę na lunch. Ledwo wysiadłem z samochodu, gdy z domu...

2.7K Widoki

Likes 0

Nocleg pt. 1

Prolog Nazywam się Alex. Miałem 14 lat i 5'10 w czasie tej historii i mieszkałem w Londynie w Anglii. Zawsze byłem maniakiem i wyrzuconym z prawie wszystkich grup i stowarzyszeń. Ta historia zaczyna się w piątek pod koniec lipca. To była rocznica urodzin moich rodziców, więc wybierali się na tydzień do Cambridge. Moja siostra mieszkała u swojej przyjaciółki Joanny, więc zapytałem moją przyjaciółkę Bellę, czy mogę zostać z nią na tydzień. Prawie zawsze zostawałam z nią, gdy moi rodzice byli poza Londynem i często, gdy byli. Nie musiała pytać rodziców, bo tak dużo czasu spędzałem w jej domu, zaczęli mnie liczyć...

2.5K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.