Zawyły alarmy, rozbłysły bursztynowe światła, a kadłub „Brightdark” zatrząsł się szaleńczo, gdy statek runął w stronę Ziemi. Przytłaczające motyle w brzuchu Sarah sprawiły, że spięła się i zacisnęła szczękę, desperacko próbując nie zemdleć pod wpływem uderzających w nią sił przeciążenia. Za oknami można było zobaczyć czarny dym, który na chwilę zasłaniał widok, dając chwilę wytchnienia od widoku szybko zbliżającej się twardej ziemi.
Sarah, Adam, Zoey i Steven trzymali się krawędzi swoich siedzeń, starając się pozostać nieruchomi. A’luhr nadal znajdowała się na przodzie statku, podłączona do wiszących urządzeń sterujących i pośpiesznie naciskała przyciski na panelu sterowania, starając się zachować opanowaną postawę.
„Rozbijemy się!” Steven krzyknął, starając się nie zemdleć.
„Och, dzięki za aktualizacje na żywo!” Zoey odparowała: „Zastanawiałam się, dlaczego przepełniał mnie strach przed nieuchronną śmiercią! ”
"Cała przyjemność po mojej stronie! Czy jest coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić?”
„Wolałbym, gdyby wszyscy zachowali ciszę i pozwolili mi się skupić!” A'luhr chrząknął. „Widzę otwarte pole na obrzeżach miasta, gdzie zepsucie Krinich jeszcze się nie uspokoiło. Jeśli mamy gdziekolwiek bezpiecznie wylądować, będzie musiało tam być”. Neonowożółty pot lał się jej z czoła, gdy gorączkowo zaczęła przełączać przełączniki, które zdawały się wyłączać różne holograficzne wyświetlacze i elementy sterujące zdobiące konsolę przed nią.
„Wyłączasz statek!?” Adam sapnął, wpadając w jeszcze większą panikę. „Wygląda na to, że jest to przeciwieństwo tego, czego chcemy!”
„Powiedziałem: bądź cicho!” A'luhr odwarknął. „Jeśli wyłączę wszystkie systemy pokładowe, silnik może naturalnie ostygnąć na tyle, aby na chwilę zapalić silniki odrzutowe, zanim uderzymy w ziemię. To będzie twarde lądowanie, ale prawdopodobnie przeżyjemy.
"Co!? To jest szalone! Dlaczego poleciałeś statkiem tak wysoko, skoro wiedziałeś, że spadniemy!?”
„To nie był mój plan; niestety, wystrzeliliśmy z macek z większą prędkością, niż się spodziewaliśmy. Teraz. Być. Cichy!" A’luhr intensywnie wypowiadała każde słowo przez zaciśnięte zęby, zanim zamknęła oczy, żeby się skoncentrować. Reszta grupy również zacisnęła oczy, obawiając się tego, co z pewnością było nieuniknione i śmiertelne.
Gdy światła na statku zaczęły przygasać, ucichły także nieznośne, warczące dźwięki silników odrzutowych. Przez krótką, przerażającą chwilę Sarah słyszała tylko szum wiatru wiejącego obok kadłuba na zewnątrz i bicie własnego tętna w głowie. Nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymywała oddech, dopóki nie westchnęła, gdy poczuła, jak duża, ciepła dłoń mocno ściska jej własną.
Otworzyła oczy i zobaczyła Adama trzymającego ją jedną ręką, a drugą stronę siedzenia. Poczuła, jak przepływa przez nią uczucie komfortu i cofnęła jego rękę. Jeśli tak to się skończyło, niech tak będzie. Może to być nawet lepsze niż zostać zredukowaną do niczego więcej niż żywej marionetki, z którą kosmici mogą się rozmnażać przez resztę życia.
Nagle oczy A'luhr gwałtownie się otworzyły i rzuciła się do przodu, zatrzaskując przełącznik na desce rozdzielczej i krzycząc coś w języku, którego Sarah nie rozpoznawała. Silniki statku z rykiem ożyły, a cały kadłub zapiszczał i jęknął, jakby próbował rozerwać się na strzępy, gdy ich opadanie zostało nagle zatrzymane.
"Przygotuj się!" krzyknął A’luhr, tym razem bardzo rozpoznawalny. Jednak nieoczekiwane wydarzenia zaskoczyły Sarę.
„Ach…” Sara sapnęła, gdy statek zatrząsł się, a jej spocona dłoń wysunęła się z dłoni Adama. Spadła ze swojego siedzenia w nagle oświetlone ściany Jasnej Ciemności, po czym mocno uderzyła głową o krawędź krzesła Zoey. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyła, zanim jej świat pogrążył się w ciemności i bólu, był przerażony wyraz twarzy jej młodej uczennicy.
***
„-Arah…! Sara! Budzić się! Proszę!" Spanikowany głos Adama wypełnił dzwoniące uszy Sary, gdy jej wzrok powoli zaczął się ponownie skupiać. Otaczająca ją ciemność rozpłynęła się w rozmyte, kolorowe kształty, aż wkrótce mogła dostrzec zaniepokojone twarze swoich przyjaciół patrzących na nią z góry. Zamrugała oczami ze zdumieniem i usłyszała, jak Adam odetchnął z ulgą. "Dzięki bogu; Myślałam, że cię straciłam! Jak mogłem pozwolić ci tak odejść!?”
„Co…?” Sarah jęknęła, odwracając głowę w bok, żeby przyjrzeć się otoczeniu. Leżała na plecach na trawie, a Adam, Zoey i Steven klęczeli po obu stronach jej nagiego ciała. W pobliżu widziała A’luhra niosącego małą torbę, gdy wychodziła z dymiącego kadłuba Brightdark, który był pokryty ziemią i połamanymi gałęziami, ale wciąż wydawał się być w jednym kawałku. "Co się stało?" Nagły wybuch bólu ukąsił Sarah w czoło, powodując, że skrzywiła się i wciągnęła powietrze przez zaciśnięte zęby.
„A’luhrowi udało się zamortyzować nasz upadek na tyle, że nie doszło do całkowitego upadku” – odpowiedziała Zoey. – Ale wyśliznąłeś się z siedzenia i uderzyłeś się w głowę. Nie było cię już od kilku minut… i dość mocno krwawisz. Sarah poczuła mdłości, gdy uniosła rękę i poczuła pulsujące czoło. Jej palce napotkały ciepłą wilgoć, więc odsunęła je i zobaczyła, że są umazane szkarłatną krwią.
„Znalazłam apteczkę” – oznajmiła A’luhr, podbiegając do reszty grupy, a jej pełne, mlecznoniebieskie piersi swobodnie podskakiwały. Przykucnęła obok Sary, gdzie położyła torbę, którą niosła.
Z torby A’lurh wyciągnął mały pojemnik przypominający termos i wyciągnął jeszcze mniejszy, biały cylinder z otworu w jego górnej części. „Mam nadzieję, że struktura komórkowa naszego gatunku jest na tyle podobna, że to zadziała. Staraj się pozostać nieruchoma – to może lekko zaboleć. A’luhr przycisnął jeden koniec cylindra do rozcięcia na głowie Sary, a następnie kliknął drugim końcem niczym długopisem.
Sarah poczuła, jak na skórze pod urządzeniem zaczyna narastać delikatne uczucie mrowienia, które stopniowo stawało się coraz intensywniejsze, aż zaczęło palić. Wydała z siebie cichy okrzyk bólu i poczuła dłoń Adama obejmującą ją, którą mocno ścisnęła. A’luhr poprowadził cylinder wzdłuż rany Sary, co spowodowało zwiększenie uczucia pieczenia. Nie było to tak intensywne, żeby Sarah nie mogła tego znieść, ale mimo to poczuła, jak łzy napływają jej do oczu, a jej pierś unosiła się od drżących oddechów.
„To powinno wystarczyć” – powiedział A'luhr po chwili, która wydawała się wiecznością. Użyła boku dłoni, aby wytrzeć różowawą pianę z rany Sary, podczas gdy jej r'emuli opadło lekko, dopasowując się do jej wyrazu ulgi. „Jakie szczęście; wygląda na to, że wszystko idzie całkiem nieźle! Sam zobacz."
Sarah ostrożnie poklepała miejsce, w którym zaledwie chwilę temu znajdowała się krwawa rana, i znalazła na swoim miejscu jedynie szorstki strup. Nadal bolało ją to nieco, ale wydawało się, że w jednej chwili nastąpiło kilka dni uzdrowienia.
„Z tego, co widziałem na temat właściwości regeneracyjnych człowieka, prawdopodobnie pozostawi to bliznę” – dodał w zamyśleniu A'luhr. Ale przynajmniej krwawienie zostało zatamowane”.
"To jest niesamowite! Dziękuję!" Sarah wychrypiała i zaczęła siadać. „Czy nie masz nic przeciwko, żebym późno studiował tę medycynę…”
„Och, och, och!” Zoey krzyknęła, kładąc dłoń na obojczyku Sary i delikatnie prowadząc ją z powrotem na ziemię, podczas gdy Adam tulił głowę Sarah. "Wstrzymać; musisz trochę odpocząć!”
„To prawdopodobnie prawda” – zgodził się A’luhr. „Ja tylko pobudziłem twoją krew do szybszej krzepnięcia. Po każdym wewnętrznym urazie głowy powinien zawsze nastąpić przynajmniej krótki okres wytchnienia.
„Ale musimy iść dalej… Krini…”
„Wygląda na to, że nas tutaj nie znalazła” – zapewniła ją Zoey. Sarah miała ochotę poskarżyć się – słyszała „jeszcze” w słowach Zoey – ale chłodne uczucie późnowiosennej trawy na jej nagiej skórze było zarówno relaksujące, jak i odświeżające. Ile czasu minęło, odkąd leżała na czymś, co nie było śliskie i pulsujące?
„Wygląda na to, że Krini nie umieścili tego lasu wysoko na swojej liście miejsc do pokrycia mackami i śluzem” – dodał Steven. – Może dlatego, że tak naprawdę nie ma tu żadnych ludzi?
– Potencjalnie – zgodził się A’luhr, bawiąc się w zamyśleniu jednym ze swoich r’emuli. „Musimy jednak zachować czujność, zwłaszcza że duża część uzbrojenia na moim statku została utracona lub uszkodzona”.
„Co nam zostało…” – zapytał Adam z wyraźnym strachem wypisanym na twarzy.
– Niewiele – westchnął A’luhr. „Tylko to, co było przechowywane w kokpicie lub utknęło w ścianach ładowni. To wszystko, co udało mi się znaleźć. Sięgnęła w dół i wyciągnęła torbę, wysypując jej zawartość na trawę.
Nie było zbyt wiele do oglądania. W małym stosie przedmiotów znajdowały się dwa małe srebrne sztylety, których A’luhr używał wcześniej, dwie wibrujące pałki, cztery kuliste granaty „detonator impulsowy” i kilka stertów związanego materiału.
– To wszystko…? Adam zaczął pytać, zanim niemal zwalił go z nóg, gdy Zoey przecisnęła się obok niego z podekscytowania.
„Czy to są ubrania!?” Zoey praktycznie krzyknęła, ochoczo chwytając jeden ze złożonych kawałków materiału. Szybko odpięła paski trzymające tobołek i podniosła go, pozwalając ubraniu rozłożyć się aż do kostek. Był podobny do obcisłego kombinezonu, który A’luhr miał na sobie, kiedy się poznali, chociaż kolory i wzór były nieco inne, z fragmentami białych, błyszczących, przypominających zbroję muszli zakrywających różne miejsca.
– Rzeczywiście – A’luhr skinął głową. „Być może nie są tak wygodne jak tradycyjny ludzki strój, do którego jesteś przyzwyczajony, ale powinny wystarczająco dobrze chronić nas przed żywiołami”.
„Nosiłabym bikini z trującego bluszczu, gdyby oznaczało to, że nie będę już nago przed bratem”.
– Zgadza się – prychnął Steven. – Wciąż się do tego nie przyzwyczaiłem.
„Proszę, nigdy tego nie rób” – odpowiedziała Zoey z lekkim skrzywieniem.
„Ale czy masz coś… hm… mniej ciasnego?” Steven nerwowo spoglądał na krocze stroju, który nie wydawał się szczególnie obszerny.
„Rozumiem twoje zaniepokojenie” – zachichotał A’luhr. „Ale nie martw się; materiał tych kombinezonów będzie reagował na ciepło Twojego ciała, stając się plastyczny i dopasowując się do wymiarów Twojego ciała. Przynajmniej samce mojego gatunku nigdy nie narzekały na dyskomfort i są naturalnie o wiele bardziej… obdarzone niż większość ludzkich samców, których miałem przyjemność obserwować.
„Och!” Zoey wybuchnęła śmiechem w zaczerwienioną twarz Stevena.
„Ehem, miałem na myśli słowo „ty” jako uogólnienie twojego gatunku, a nie ciebie konkretnie, Steven – próbował go zapewnić A’luhr, niezdarnie drapiąc ją w policzek, który również zdawał się odbarwiać w pewnym sensie rumieńcem. Najwyraźniej A’luhr był świadomy szkód psychicznych, jakie takie słowa mogą wyrządzić człowiekowi. Sarah uśmiechnęła się w znaczący, psotny sposób. Być może lęk związany z rozmiarem penisa nie był cechą wyłącznie ludzką.
„To znaczy, przyznaję, że nie jestem… największy na świecie” – Steven zakaszlał. „Ale po… ech, zmianach wynikających z tak długiego przebywania w ulu, zacząłem czuć się w miarę pewnie.” Sięgnął w dół i delikatnie dotknął jego pachwiny. Nawet użycie obu rąk ledwo mogło powstrzymać jego szanowane wybrzuszenie.
Sarah spojrzała na siebie, podobnie jak wszyscy inni. Tak naprawdę nie myślała o tym zbyt wiele, ale jej piersi wydawały się cięższe niż wcześniej, a łechtaczka zdawała się łapać wiatr w powietrzu, jakby sięgała teraz daleko poza napletek. Zmiany u wszystkich były powolne i stopniowe, więc w pewnym stopniu przeszły bez ostrzeżenia, ale po przyjrzeniu się różnice były oczywiste.
Niegdyś przyzwoity wzrost Adama stał się teraz wiotkim potworem o długości prawie stopy. Jego jądra, teraz każde wielkości dużych jaj, opadały mu do połowy uda. Pieścił swój penis z niemal czcią, powodując jego drganie i lekkie puchnięcie. Zdając sobie sprawę, że wszyscy się na niego gapią, szybko próbował ukryć swojego rosnącego kutasa, ale nawet jego dłonie i przedramiona nie wystarczyły, aby całkowicie ukryć gigantyczną erekcję.
Nie tylko faceci stali się teraz bardzo świadomi zmian zachodzących w ich ciałach. Piersi wszystkich kobiet powiększyły się o co najmniej jeden lub dwa rozmiary miseczek. Zoey mogła się teraz pochwalić parą giętkich DD, podczas gdy Sarah i A'luhr miały piersi, które musiały mieć co najmniej miseczkę G, jeśli nie H. Adam i Steven przyglądali się im ze zdziwieniem, jakby zauważyli imponująco zmysłowe kule za pierwszy raz.
Być może było to spowodowane powoli słabnącym działaniem nektaru w jej organizmie, ale palący żar wstydu zaczął wzbierać w szyi Sary po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Wszyscy starali się unikać kontaktu wzrokowego, przesuwając się w stronę stosu garniturów.
„Po raz pierwszy żałuję, że bez okularów mój wzrok nadal jest zamazany…” Zoey jęknęła z grymasem. „Nie chcę tego widzieć”. Odwróciła się od odsłoniętych genitaliów brata.
„Hmm…” odpowiedziała A’luhr, badając swoje ciało rękami i wyrachowanym wzrokiem. „Nie wiem, czy wszystkie te zmiany biologiczne są trwałe, czy też ustąpią bez regularnego spożywania nektaru…” Twarz Zoey lekko stężała na te słowa.
– Tylko żartowałem… mniej więcej. Ale myślę, że nie byłoby najgorzej, gdybyśmy wrócili do normalności… Zoey westchnęła, podnosząc swoje duże, pulchne piersi i lekko wyginając plecy. – W końcu te rzeczy są dość ciężkie.
„Ja, hm, nie przeszkadza mi to…” Adam wymamrotał, drapiąc się po zarośniętym podbródku.
„Ja też nie” – zachichotała Sarah, nieśmiało przygryzając dolną wargę i otwarcie wpatrując się między udami swojego chłopaka, jakby próbowała w myślach wywołać jego potężnego kutasa w polu widzenia. Adam odwzajemnił jej uśmiech i mrugnął, potrząsając tyłkiem w zabawnym tańcu.
„Ugh, wynajmijcie sobie pokój” – jęknęła Zoey. „Poważnie, właśnie wyszliśmy z piekła seksu, a wy już jesteście na siebie napaleni!?”
„Miłość działa w tajemniczy sposób, mój młody uczniu” – odpowiedziała Sarah, leżąc na ziemi, wzruszając ramionami najlepiej, jak potrafiła. „Jednak mówiąc o tajemniczych sposobach, zastanawiam się, dlaczego nasze ciała nie są tak… cóż… „zmienione” jak niektórych innych ludzi w ulu?
– To prawda – zgodził się Steven. „Widziałem jedną kobietę z cyckami praktycznie wielkości jej ciała. Jedyne, co mogła zrobić, to leżeć tam, podczas gdy macki je ssały…” Na jego twarzy malował się wyraz odrazy i podniecenia, gdy odtwarzał to wspomnienie w swojej głowie.
„Możliwe, że Krini dostosowują fizjologię swojego bydła w oparciu o ukryte cechy genetyczne, wyspecjalizowane potrzeby ula lub po prostu po prostu w wyniku działania ubocznego nektaru” – powiedział A’luhr.
„Z pewnością badania nad Krinimi są fascynującym aspektem” – pomyślała Sarah, zacierając ręce z podniecenia. Kontynuowała, a jej słowa płynęły coraz szybciej z każdym oddechem. „Być może to zachowanie jest podobne do tego, jak niektóre gatunki mrówek mogą zmieniać członków swojej kolonii do określonych ról. To wyjaśniałoby również, dlaczego niektóre Krini przybierają różne formy. Nie każdy z nich musi być gotowy do walki, wyposażony w dojarki czy nawet kończyny!”
„Tak, myślałem o tym samym- eughh!” Zoey krzyknęła z obrzydzeniem, zrzucając kostium i pospiesznie wychodząc z gładkiego materiału. Trzymała się za ciało, krzywiąc się.
"Co to jest?" – zapytał zmartwiony A’luhr. „Czy jest coś niezadowalającego w garniturach?”
„To nie ubrania, A’luhr, to ja! Jestem brudny!” Sarah już miała odpowiedzieć kilkoma słowami zachęty, ale prawdę mówiąc, Zoey miała rację. Wszystkie nadal były pokryte zaschniętym śluzem i spermą. Część już odpadała, ale większość była pokryta warstwami grubych, niezidentyfikowanych skórek – zwłaszcza włosów.
„Dlaczego wszyscy nie pójdziemy się wykąpać w tamtej rzece?” – zasugerował Adam, wskazując na coś poza ograniczonym polem widzenia Sary. Słuchała uważnie i po raz pierwszy ledwo mogła usłyszeć pobliski dźwięk płynącej wody.
„Nie sądzę, że mamy czas na niepotrzebne luksusy, takie jak kąpiel” – westchnął A’lhur. – Ale sądzę, że jeśli już musisz, to po prostu się pospiesz. Nie wiemy, kiedy ta iluzja bezpieczeństwa zostanie zniszczona.”
Szybko i płynnie wsunęła się w jeden z kombinezonów. Chwilę później materiał zaczął falować jak płyn, idealnie dopasowując się do erotycznych kształtów jej ciała. Jej pulchne piersi zadrżały przez chwilę, gdy kombinezon rozszerzył się wokół nich, ale potem napięły się, gdy materiał zakończył swoje modyfikacje. Obcisły garnitur nie pozostawiał wiele wyobraźni, ale wydawał się przynajmniej zapewniać dobre wsparcie.
„Wrócę na statek i zobaczę, co uda mi się naprawić przy pomocy ograniczonych narzędzi, którymi dysponuję”. Ramiona i r’emuli A’luhra opadły lekko, gdy mówiła dalej. „Muszę cię ostrzec, że to nie jest moja dziedzina. Nie jestem szczególnie pewny siebie, ale dam z siebie wszystko.
„Chętnie pomogę!” Adam odpowiedział, klaszcząc w dłonie w dziecięcym podekscytowaniu, zanim zdał sobie sprawę, że jego duży, nabrzmiały penis kołysze się teraz, uwalniając się, aby wszyscy mogli zobaczyć, i natychmiast próbuje go ponownie zatuszować. A’luhr spojrzał na niego ze sceptycznym uznaniem.
„W takim razie zobaczmy, co potrafisz, inżynierze” – uśmiechnęła się do niego, krzyżując ramiona. „Najpierw idźcie się wykąpać z innymi, a ja zbiorę trochę narzędzi. Zabierz to ze sobą.
A’luhr rzucił Adamowi pałkę i detonator impulsowy. „Jak już się zorientowałeś, aby aktywować wibrator, wystarczy przekręcić uchwyt”. Wzięła drugą pałeczkę i zademonstrowała wszystkim cały proces. „W przypadku detonatorów impulsowych po prostu ściśnij, aż poczujesz kliknięcie, a następnie rzuć je. Jeśli jednak rzucisz wystarczająco mocno, uruchomią się bez konieczności wcześniejszego ściskania.
„Czy te rzeczy mogą ranić innych ludzi?” – zapytała Zoey, nerwowo podnosząc jeden z detonatorów impulsowych i trzymając go w dłoniach.
„Hm, przypuszczam, że można ich użyć jako pałek” – odpowiedział A’luhr, gładząc w zamyśleniu jej r’emuli.
„Albo inne rzeczy…” dodał Steven z uniesioną brwią, jego wzrok utkwiony był w szybko wibrującym pręcie pałki.
„Bez względu na to” – kontynuował A’luhr – „o ile dany człowiek nie ma komórek ciała bardzo wrażliwych na wibracje powietrza, taka broń nie wyrządzi niewielkiej szkody”. Wyłączyła wibrator, który trzymała w dłoni. „To powiedziawszy, nie mają one nieskończonych zasobów energii, więc używaj ich oszczędnie”.
Powiedziawszy to, A'luhr podniosła podwójne sztylety i zakręciła nimi z olśniewającym zacięciem, po czym schowała je w dwie pętle po obu stronach talii. „Teraz z pewnością mogą wyrządzić pewne szkody ludziom, w tym wam”. Patrzyła na każdego z poważnym wyrazem twarzy. „Więc to ja będę tym, który będzie ich dzierżył. W niewyszkolonych rękach mogą być niebezpieczne, rozumiesz? Wszyscy pokiwali głowami, zgadzając się. "Dobry. A teraz idź, zrób co musisz. Będę w Jasnej Ciemności. Pamiętajcie: zachowajcie czujność.”
A’luhr podał Stevenowi drugi wibrator z pełnym zaufania skinieniem głowy, po czym wrócił na statek. Linia wzroku Stevena wyraźnie podążała za ciasnym, jędrnym tyłkiem szczupłej obcej kobiety, który podskakiwał w górę i w dół przy każdym cofającym się kroku. Normalnie Zoey by go za to zbeształa, ale ona już praktycznie biegła do świeżych, czystych wód rzeki. Wkrótce poszedł za nią, bardzo wyraźnie starając się nie patrzeć na odsłonięty tyłek siostry.
– Dasz sobie tutaj radę, czy chcesz iść z nami? Adam cicho szepnął do Sary, kucając obok niej. Wydawało się, że wzdrygnął się ze zdziwienia, gdy jądra wyślizgnęły mu się z rąk i otarły się o kołyszące się źdźbła trawy. Sarah zachichotała, gdy niezdarnie próbował zebrać rozsypujące się męskie części z powrotem w dłonie.
„Wszystko w porządku” – zapewniła go Sarah, uśmiechając się do jego surowej twarzy. „Muszę tylko trochę odpocząć, a potem się z tobą spotkam. Może pomożesz mi się oczyścić?” Mrugnęła do niego. Uśmiechnął się i pochylił, by delikatnie pocałować jej obolałe czoło.
– Mam nadzieję, że zimna woda nie zmniejszy mojego, uh, zbyt dużego przyrostu. Adam lekko rozchylił palce, żeby Sarah mogła zobaczyć swój nowy, imponujący obwód.
„To i tak nie zmieniłoby moich uczuć do ciebie” – odpowiedziała Sarah pocieszającym tonem. – A teraz ruszaj tym tyłkiem. Chcę to obejrzeć. Zachichotała i żartobliwie klepnęła go po udzie.
„W porządku, w porządku, za chwilę wracam”. Dał jej kolejnego małego całusa w policzek, a następnie ruszył w stronę wody, wykonując przesadne ruchy biodrami, dopóki nie znalazł się już w zasięgu wzroku Sarah.
Ona westchnęła. Ciepłe światło słoneczne i południowy wietrzyk tańczyły na jej odsłoniętej skórze, kontrastując z chłodnym uściskiem wiosennej trawy, która przytulała się do jej pleców. Skrzyżowała ręce na brzuchu i zamknęła oczy, rozkoszując się komfortem życia w tak piękny dzień. Po raz pierwszy od miesięcy poczuła spokój.
Ból głowy ustał już i zmienił się w jedynie tępe pulsowanie. Miała zamiar wstać i znaleźć innych nad rzeką, zwłaszcza gdy zdała sobie sprawę, że jej gardło było całkiem wyschnięte, ale ciężar wyczerpania nagle przybrał na niej większy ciężar niż kiedykolwiek wcześniej miały macki obcych.
Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek zasypiała, gdy była uwięziona w ulu. Być może nektar – cudowny lek, który już był – mógłby zmniejszyć, a nawet usunąć, wciąż zagadkową potrzebę snu? Do czego jeszcze był zdolny? Jej umysł powoli pogrążył się w myślach o zbliżających się przełomach naukowych wynikających z tej teorii, gdy delikatnie zapadała w głęboki sen.
Jej sny przeniosły się z niezliczonych odkryć biologicznych na towarzyszy. Wrócili do bunkra Adama, śmiali się i dzielili historiami, cały czas zajadając soczysto wyglądające mięsa i owoce. Po jedzeniu Adam zabrał ją do swojego pokoju i popchnął na łóżko, a jego erekcja górowała nad jej drżącymi wargami niczym makaron basenowy.
Wyciągnęła rękę i owinęła całe ciało wokół jego trzonu, wtulając twarz w jego żołądź, która była praktycznie wielkości jej głowy. Składała pocałunki wokół gąbczastej końcówki, jednocześnie przyciskając swoje tryskające wargi sromowe do dolnej części jego długości, desperacko pragnąc, by zanurzył się głęboko w niej i wypełnił bolesną pustkę między jej nogami.
Jęknęła, gdy Adam pieścił jej bok, przeciągając śliskimi palcami po jej żebrach i delikatnie ściskając jej policzek. Otworzyła oczy i zobaczyła, że na czubku jego kutasa znajdują się teraz usta, które namiętnie całowała. Pocałunek stawał się coraz bardziej gorący i intensywny, w miarę jak wpychała język do środka, a raczej kiedy go wciągał. Zaczął ssać trochę za mocno.
„Adam…” Sara zachichotała we śnie. „Dzisiaj jesteś zwierzęciem!” Ssanie stało się intensywniejsze, a ucisk wokół jej ust powoli zamienił się w dyskomfort. „Adamie, wystarczy! Nie śpiesz się! Adamie! Admmmmmmhhh!” Kiedy się obudziła, wydała zdumiony, stłumiony jęk.
Jej oczy gwałtownie się otworzyły i gorączkowo sięgnęła, by chwycić oślizgłą rzecz owiniętą wokół jej twarzy. Mała macka Krini najwyraźniej zbliżyła się do niej, gdy spała, i teraz próbowała przedostać się do jej ust. Jego czubek otworzył się jak rozgwiazda i przyczepił się do jej głowy, podczas gdy wewnętrzny fallus pokryty wijącymi się rzęskami wepchnął się w jej usta.
Macka była zbyt śliska i potężna, aby jej słaby uścisk mógł stawić jakikolwiek znaczący opór. Krzyczała i wołała o pomoc, ale dźwięki zostały stłumione przez grudkę pulsującego ciała pokrywającą większość jej twarzy, łącznie z nosem. Wkrótce potrzeba oddychania zmusiła ją do instynktownego otwarcia ust.
Prążkowany wyrostek w mackach obejmujący jej twarz natychmiast wepchnął się jej do gardła. Zakrztusiła się i wygięła plecy w łuk, ale stwierdziła, że nie czuje już potrzeby wzięcia oddechu. Podobnie jak w przypadku jej poprzednich doświadczeń z mackami, chodziło o to, że jakąś ich właściwością było dostarczanie jej organizmowi tlenu i usuwanie dwutlenku węgla… a może nawet jego wchłanianie?
Miała niewiele czasu na zastanawianie się nad fizjologicznymi cudami Krinich, ponieważ groteskowe, mięsiste wąsy owinięte wokół jej twarzy zaczęły powoli zakrywać jej oczy. Tuż przed tym, jak pociemniało jej przed oczami, spojrzała w bok i dostrzegła pozostałe trzy detonatory impulsowe, które A’luhr zostawił na ziemi w pobliżu.
Sarah mogła poczuć znajome ciepło w żołądku, gdy macka zaczęła uwalniać nektar do jej organizmu. W głowie zaczęły jej kręcić się od sprośnych myśli, ale wykorzystała całą pozostałą siłę umysłu, aby przekręcić się na ślepo i poszukać jednej z kulistych broni.
Macka wokół jej głowy zacisnęła się ostrzegawczo, ale Sara nie ustąpiła. Gdy pomyślała, że obca istota może zmusić ją do omdlenia, jej spocone dłonie zacisnęły się na zimnym metalu jednego z granatów. Zmiażdżyła go między palcami, używając całej siły, na jaką mogła się zdobyć.
Poczuła kliknięcie w głębi urządzenia i cała kula lekko się skurczyła. Gdy minęło kilka sekund, Sarah zaczęła się martwić, że coś poszło nie tak – może to był niewypał? Uszkodzony po wypadku? Ale nagle poczuła, że detonator impulsowy robi się gorąco i szaleńczo wibruje. Wypuściła ją z poparzonej dłoni, gdy poczuła, jak macka szybko wysuwa się z jej ust, uwalnia twarz i wije się w niekontrolowany sposób na piersi.
Teraz uwolniona z uścisku stworzenia, Sarah wzięła głęboki oddech i wydała przenikliwy krzyk. Odsunęła od siebie mackę i pomknęła z powrotem w trawę, podczas gdy reszta grupy przybiegła. Gdy się zbliżyli, ich krzyki przerażenia zmieszały się ze sobą.
"Co się dzieje!?"
„Czy jesteśmy atakowani!?”
„Macka goni Sarę!”
"Spieszyć się! Włącz drążki!”
Sarah spojrzała przez ramię i zobaczyła Adama, Zoey i Stevena pędzących w jej stronę z wibratorami wciągniętymi, a genitalia i piersi dziko podskakiwały w powietrzu. Ich ciała, które teraz wyglądały znacznie czyściej, lśniły i ociekały kropelkami wody.
Nagle czując za sobą inną obecność, Sarah odwróciła się i uniosła ramiona w obronnym geście, spodziewając się kolejnego ataku. Jednak atak nigdy nie nastąpił. Zamiast tego A’luhr stanął nad nią z dużym metalowym pojemnikiem, którego użyła, aby szybko zebrać wijącą się mackę i zamknąć ją w środku.
– Wszystko w porządku, Saro Cassidy? – zapytał bez tchu A’luhr. „Przybyłbym wcześniej, ale musiałem znaleźć jakąś formę zabezpieczenia dla Krini. Obecnie nie mamy żadnego gwiezdnego ognia, którym moglibyśmy go zniszczyć, dlatego istotne było, abyśmy go schwytali, aby zapobiec temu, aby wołał do pobliskich krewnych. Mam nadzieję, że nie spóźniłem się…”
„N-nic mi nie jest…!” Sarah dyszała, gładząc szyję w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą ściskała ją macka. „Dobrze… dobrze myślę”. A’luhr odetchnęła z ulgą, mocno trzymając pojemnik pod pachą. Macka, teraz pozornie odizolowana od działania detonatora impulsowego, zaczęła walić w swoim więzieniu, ale była w stanie zrobić niewiele więcej niż wydawanie delikatnych, dudniących dźwięków.
"Skąd to pochodzi!?" Steven sapnął, gdy reszta grupy w końcu dotarła do A’luhra i Sarah.
"Pierdolić! Powinienem tu być!” Adam skarcił siebie, w gniewie uderzając nogą w ziemię.
„Musiała zostać oderwana podczas naszej ucieczki z dołu” – powiedziała Zoey drżącym głosem. „Prawdopodobnie utknął w części kadłuba statku, regeneracja zajęła trochę czasu, a kiedy był wystarczająco duży, aby się poruszyć, obrał za cel najłatwiejszą do znalezienia ofiarę. Hm, bez urazy…”
– Nie – westchnęła Sara. "To moja wina; Zasnąłem… nawet po tym, jak A’luhr ostrzegł nas, abyśmy zachowali czujność. Teraz straciliśmy broń właśnie z tego powodu. Przepraszam wszystkich…”
„‚Tylko z tego powodu!?’” Adam gapił się z niedowierzaniem. „Twoje bezpieczeństwo jest ważniejsze niż… uhh… hm…” Urwał, gdy zauważył, że Sarah bezmyślnie masturbowała się prawą ręką, najwyraźniej nawet nie zdając sobie z tego sprawy. – Ty, hm, musisz się tym najpierw zająć? Zakaszlał i wskazał brodą w stronę jej mokrej szczeliny. Reszta grupy niezdarnie podniosła wzrok i odwróciła wzrok, jakby nagle ogarnięta koniecznością policzenia chmur na niebie.
„Co ty… och!” Sarah wyjąkała, odsuwając i tak już ociekające palcami palce od krocza, a potem pospiesznie zaciskając nogi. Jej twarz poczerwieniała, gdy potrząsnęła głową, próbując pozbyć się obrzydliwie znajomego oparu pożądania, który zaczął wirować w jej umyśle. „Myślę, że może miła orzeźwiająca kąpiel, hm, trochę mnie ochłodzi”. Zaśmiała się zawstydzona, drapiąc się po zarumienionym policzku.
„Hmm…” A’luhr odpowiedział z nieukrywaną niepewnością „Nie wiem, czy zwykła woda cię oczyści…”
"Dobry pomysł!" wtrącił się Adam. „Pomogę ci przejść do rzeki, żeby… uh… „pomóc”. Posłał Sarah chytrze mrugnięcie i podał jej rękę. Przyjęła go, posłała mu porozumiewawcze spojrzenie i niepewnie wstała. Wreszcie głowa Sary znów się wyprostowała, pulsowała nową energią, ale nie było to nic, z czym nie mogła sobie poradzić.
„Dzieci, idźcie się dobrze bawić” – westchnęła Zoey, najwyraźniej bez żadnych błędnych wyobrażeń na temat rodzaju „pomocy” Adama, który planował zaoferować jej profesorowi. „Ale… po prostu bądź ostrożny, dobrze?”
„I szybko” – dodał A’luhr, wywołując ledwo stłumiony chichot Stevena. Uniosła na niego długą brwi. – W międzyczasie reszta z was zakłada garnitury i pomaga mi przy niektórych naprawach. Myślę, że na razie proste poprawki mogą wystarczyć.”
Adam zaczął już prowadzić Sarę w stronę wody, ale na chwilę zamarł w pół kroku, słysząc słowa A’luhra, najwyraźniej rozdartego pomiędzy naprawieniem statku obcych a obmacaniem swojej dziewczyny. Sarah wyczuwała, że rozważa w głowie ten dylemat, ale zanim zdążyła zasugerować, żeby poszedł się zabawić, wypiął pierś, objął ją w pasie i kontynuował marsz w stronę rzeki, nie oglądając się za siebie. Sarah objęła Adama ramieniem, uśmiechając się do niego radośnie, jakby ostatnie miesiące uwięzione pod Ziemią były tylko okropnym – choć mokrym – snem.
Rzeka znajdowała się zaledwie kilka kroków od statku i wkrótce brodzili w leniwie bulgoczących płyciznach rześkiej wody. Sarah zatopiła palce u nóg w usianym kamieniami korycie rzeki, rozkoszując się uczuciem, że zaschnięty śluz w końcu został oczyszczony z jej skóry.
Pomimo tego, że zapewniała tak potrzebne odświeżenie, chłód wody był wciąż wystarczający, aby uniemożliwić jej całkowite zanurzenie. Zamiast tego Sarah zdecydowała się pozostać na płyciźnie, pozwalając wodzie obmyć jej uda, podczas gdy ona ujęła ją w dłonie, aby pluskać resztę jej ciała pokrytego gęsią skórką. Poczuła, jak wcześniejsze napalenie zaczęło zanikać, ale ciężko było jej całkowicie wypchnąć takie myśli z głowy – szczególnie, gdy zimno stwardniało jej sutki, nie mniej w obecności nagiego mężczyzny.
Adam skończył już większość kąpieli wcześniej, więc poświęcił tylko kilka minut na wyszorowanie bardziej uporczywej mazi z rozczochranych ciemnych włosów, zanim usiadł na trawiastym brzegu rzeki. Zanurzył stopy w wodzie i leniwie obracał je w strumieniu, obserwując, jak Sarah pieści jej gładką, mleczną skórę.
Nie starał się być subtelny ze swoim spojrzeniem, a widząc to, Sarah postanowiła sprawić, że rytuał kąpieli był nieco bardziej zmysłowy niż to, co normalnie wykonałaby podczas prywatności własnego prysznica.
Rozwijała garść wody na twarz, odchylając głowę do tyłu, aby odsłonić jej smukłą szyję, podczas gdy woda odczarowała jej lśniące włosy kasztanowe. Uwodzicielsko przejechała palcami nad delikatnymi krzywymi nagim ciałem. Zaczęła od przesuwania dłoni wokół ud i bioder, obok pępka, a następnie uwodzicielsko uwodzicielskie pulchne piersi, zanim pozwoliły im upuścić, podskakując i ociekając wodę z sztywnych sutków. Zakończyła się przeczesaniem paznokci przez zalane, drapując włosy, gdy odblaskowe kropelki spłynęły jej po brodę, między jej delikatnie rozcierającymi piersiami, a następnie krótko zbierając pępek, po czym ześlizgnęła się do delikatnej rozszczepu jej jedwabistej kobiecości.
Nie minęło dużo czasu, zanim usłyszała plusk i poczuła ruch za nią. Uśmiechnęła się nieśmiało i spojrzała przez ramię, by zobaczyć Adama, który przytulił ją od tyłu, gdy przycisnął klatkę piersiową na jej nagie plecy. Ciepło jego skóry na jej zimnej wilgoci natychmiast wypełniło Sarah poczuciem pocieszenia, odnawiając jej gęsią skórkę.
„Ach, czy w końcu przyszedłeś do„ pomocy ”?” Sarah droczyła się go, nadal szorując jej mocno brzuch. W tym momencie była zasadniczo czysta, ale nie widziała powodu, aby przestać uwodzić Adama - nie potrzebował bardzo przekonującego.
„Po prostu myślałem, że wyglądasz trochę zimno”, mruknął ją do ucha. Odsunął ociekające pasma jej włosów i wydychał gorący oddech na kark. „Może mogę cię rozgrzać?” Zauważył, że dreszcz biegnie przez jej ciało, choć nie było to spowodowane chłodem wody.
"Tak?" Sarah zachichotała, rozbawiona tandetną linią. Być może to nektar pozostałym w jej systemie, głęboki głos Adama tak blisko jej ucha lub ciepłe uczucie pulsującego, twardego kutasa położonego między jej elastycznymi policzkami, które sprawiły, że był tak skuteczny. „Cóż, wciąż jestem trochę brudny…”
"Oh? Gdzie?"
„Gdzieś tutaj…”
Sarah wyciągnęła się do tyłu i delikatnie rozłożyła dłonie wokół nadgarstków Adama, powoli prowadząc ich po bokach, aż jego duże dłonie tulą jej delikatne piersi. Ścisnęła jego palce, ugniatając je w puszyste ciało i wydała małe westchnienie, gdy podjął inicjatywę, szczypiąc jej chętne sutki.
Sarah wycofała dłonie, podczas gdy Adam kontynuował intymny masaż, wsuwając je za nią, by ścisnąć mocne uda i pośladki Adama. Wszknięty nagle zaczął niszczyć i całować bok szyi Sary, od czasu do czasu wywołując ją, skubcząc i ssąc jej jedwabiste uszy.
Nie mogąc czekać dłużej, Sarah odwróciła głowę, by spotkać się z jej ustami, zamykając je w namiętnym pocałunku, gdy się kręciła. Pozostali objęci, gdy niezręcznie popchnęła go z powrotem na brzeg rzeki. Ich usta rozdzieliły się tylko na krótką chwilę, kiedy Adam pomógł podnieść Sarę z wyskakującej wody, po czym usta Sarah znalazły nowy cel na stonowanym żołądku Adama.
Jego kolej na Shiver, gdy pocałowała się w brzuch, klęcząc niżej i niżej na miękką trawę, gdy jej pluszowe usta zbliżały się coraz bliżej jego pulsującej męskości. Adam drżąco wdychał w oczekiwaniu na to, co nastąpi dalej, ale Sarah nagle odniosła od niego twarz i nieśmiało zaczęła kontrolować jego erekcję, z nosem zaledwie od niego około cala.
„Aw, dajesz mi tylko stóp kutas do zabawy?” Sarah westchnęła, wydartując policzkami, jednocześnie śledząc delikatny palec w górę jednej z pochłoniętych żył na jego wale. „Wydaje mi się, że zimna woda naprawdę przyczyniła się do ciebie, co?”
„Sorry S…” Adam mruknął Dumbly, nieco nietoperz. Sarah zachichotała po tym, jak zobaczył, jak się rumieni, i delikatnie pocałowała swojego powoli opadającego kutasa.
„Byłem sarkastyczny, wielki głupek”, Sarah Tittereła, trochę zawstydzona, że jej poczucie humoru nieco zabiło nastrój. „Twoje ciało jest cudowne, z„ ulepszeniami ”lub bez nich”. Wpadła nosem i ustami w jego miękkie, delikatne genitalia, całując jego aksamitne kulki i pocierając czubek nosa wokół podstawy jego wału.
"Tak?" Adam odpowiedział, wydając słaby jęk, gdy poczuł, jak stwardniał się od posług Sary. „Nie masz nic przeciwko, nawet jeśli ja, zmniejszam się trochę po… jeśli… zmiany powrócą?”
„Oczywiście,” zapewniła go Sarah, wywołując kolejnego jęku od jej mężczyzny, gdy jej ciepły język przesunęł się po nurkowym spodzie jego w pełni wyprostowanego kutasa. „Nie dbam tak bardzo o przyjemność z kutasem, jak to robię, do którego jest przywiązany”.
Sarah spojrzała na niego z uwodzicielskim spojrzeniem, zwilżając usta językiem, po czym szeroko otworzyła usta, aby zamknąć miękkie usta wokół podstawy lśniących, gąbczastej trzonu Adama. Drżał, gdy jej język fachowo migotał i wirował wokół jego wrażliwej końcówki.
Wsunęła jeden z boku za uchem i zaczęła baszać głowę w górę iw dół, biorąc w usta tyle samo wału o grubości nadgarstka i gardła, jak mogła sobie poradzić. Sarah zakneblowała lekko, gdy jego długość uderzyła w gardło, ale głęboko wdychała nos, udając się mocno zacisnąć usta wokół penisa, powoli poruszając głową w górę i z dala. Wyskoczyło jej śliniące się usta satysfakcjonującym dźwiękiem.
Sarah chwyciła wał jedną ręką i zaczęła pompować pięść w przód iw tył imponujący obwód, rozkładając ślinę na napiętej skórze jako postać smaru. Nie marnując kolejnej chwili, przycisnęła piersi do jego penisa, kanapując jego ciepłą, drgającą długość między zmysłowymi kopcami.
Był tak duży, że pomimo, że piersi Sarah również puchły w czasie po ich czasie, było jeszcze kilka cali jego penisa, które można było zobaczyć z szczytu jej dekoltu. Jego kutas, czerwona i spuchnięta pożądaniem, wyglądała jak lśniąca wiśnia spoczywająca na piersi przypominających piankę Sarah.
Używając dłoni, zaczęła ściskać i przesuwać piersi w górę i w dół grubego trzonu Adama, kilkakrotnie przychylając język w jego łzanie, po czym ssała go w ciepłe usta. Bardzo delikatnie przeciągnęła zęby po wrażliwym ciele, powodując, że Adam początkowo wołał z zaskoczenia, najwyraźniej gotowy do niej oderwać się od niej, ale potem zdała sobie sprawę, że wrażenia były przyjemne, choć przeważnie takie.
Uśmiechnęła się do siebie, satysfakcjonowana, widząc, jak jej skomlejący mężczyzna tak pod jej kontrolą. Kolana Adama trzęsły się i ledwo trzymał się, opierając ręce na głowie Sary, pomagając poprowadzić jej język wokół jego bolącej męskości.
„To jest niesamowite…” Adam chrząknął, szarpiąc trochę mokrych włosów Sary. Wydała stłumioną, wiedząc śmiech i pozwoliła jej oderwać się od jego penisa. Wydawał się rozczarowany przez sekundę, ale wkrótce jęknął i dyszał z zachwytu, gdy zaczęła szybko głaskać jego długość jedną ręką, masując pulchne, wielkości awokado z drugim.
Sarah, nie mogąc zachować zamykania wrotów powodziowych. Sarah pozwoliła dłoni, której używała do pieści worka Adama z nogi, zanurzając palce głęboko w jej już tryskającej cipce. Szaleńczo palała się, gdy nadal ssała i uderzała pyszną pręt Adama.
Po krótkim czasie jej ręka była całkowicie przemoczona we własnych płynach, a ona sięgnęła z powrotem, aby zagrać z piłkami Adama, po czym wróciła do desperackiego krocza. Powtórzyła ten proces, dopóki jego worek błyszczał i ociekał sokiem cipki. Sarah tak zagubiła się w szaleństwie napędzanym pożądaniem, że nawet nie słyszała Adama, kiedy mówił.
„F-Fuck!” Sapnął, zaciskając uścisk na jej skórze głowy. „Już się spurzę, jeśli będziesz kontynuować thaaaaa-!” Nie miał czasu, aby zakończyć wyrok przed chrząknięciem i zastrzeleniem ogromnego, gęstego ładunku nasienia w usta Sary.
Utrzymywał jej głowę na miejscu swoimi dużymi, mocnymi dłoniami, gdy jej oczy otworzyły się ze zaskoczenia, po czym lekko przewrócił się w czystej błogości. Jej policzki balonowały nagłą, niesamowitą pędem Jizz, który wlewa się do przełyku. Nie miała niewielkiego wyboru, jak tylko dławić go w gardle, lekko zakneblując i wdychając jej katar, gdy spojrzała na Adama z zadowolonymi, podlewnymi oczami. Dynamika mocy seksu zawsze sprawiła, że serce Sarah trzepotały. Tym razem nie był inny.
Gdy potężny orgazm Adama skończył się trząść przez ciało, odsunął ręce z głowy Sary, pozwalając jej wysunąć kutasa z jej ust. Sperma emanowała jej podbródek i spalą się z wciąż twardym trzonem, utrzymując śliską skórę dłoni Sary, gdy nagle wyciągnęła w górę i przeszukiwała dłoń wokół jego nadmiernie wrażliwych łobuzów.
„H-hey!” Adam zaskomlał, próbując szarpnąć, ale Sarah chwyciła mu piłki jedną ręką, utrzymując go posłusznie.
„Co”, odpowiedziała Sarah, nieskrępowany, psotny uśmiech rosnący na jej zarumienionej twarzy. „Myślałeś, że możesz wyciągnąć swoje skały, a potem po prostu zostaw mnie tak?” Wskazała w kierunku krocza, który kapał stały przepływ soków na zręczną trawę pod jej tyłkiem.
„Oczywiście nie!” Wykręcił się, wyglądając na lekko zawstydzonego. „Po prostu nie mogłem się powstrzymać od Cumming; Jesteś po prostu zbyt dobry, wiesz? Będziemy musieli poczekać, aż mój okres ogniotrwałego się zużyje, to wszystko… ”
„Jaki okres ogniotrwałego?” Sarah rzuciła twardą erekcję Adama i obserwowała, jak bob w przód iw tył przed nosem. Pomimo jego ogromnego wytrysku, o czym świadczy spieniony wytrysk, który wciąż zsuwa się po jego szybu, jego kutas pozostał tak samo twardy jak wcześniej.
„Cóż, to interesujące…” wymyślał Adam, zginając skazę, aby jego kutas podskoczył w górę i w dół. „Wydaje mi się, że nektar nadal działa w tym zakresie… chociaż stary, wciąż jest bardzo wrażliwy po tym, jak w ten sposób”.
„Cóż, nie mamy dużo czasu do stracenia, więc ssaj go i pieprzy się”, drażniąca drażniła go, przewracała na czworakach i potrząsając tyłkiem w powietrzu, aby jej policzki szczotkowały zwisające kulki Adama.
„W porządku, ale nie obwiniaj mnie, jeśli natychmiast się ponownie spuszczam”.
„Przyznałbym to jako kompleksennnnnnn-!” Sapnęła, gdy Adam nagle zanurzył jego sztywną męskość głęboko w jej szczeliną cipkę jednym potężnym pchnięciem. Z łatwością dotarł do najgłębszych części jej pochwy, uderzając w jej szyjkę macicy, ale zamiast bólu odczuwała tylko intensywną przyjemność. Przebudowa nektaru jej erogenicznych stref prawdopodobnie nie trwałaby wiecznie, więc była zdeterminowana, aby rozkoszować się tymi nowatorskimi odczuciami, póki mogła.
Adam uderzył w Sarah mocno i szybko przez kilka solidnych minut, ich chrząknięcie, westchnienie i jęki mieszające się z rytmicznym mięsistym dźwiękiem jego piłek uderzających w jej pulsującą łechtaczkę. Napełnił dłonią jej miękką dupę, rozdzielając jej policzki, by pocierać jej wrażliwy dupek swoim kciukiem, po czym nagle klapsował jej chwytliwe ciało. Kontynuował uderzenie jej dna, aż było delikatne i różowe.
Sarah krzyknęła w ekstazie, gdy poczuła, jak jej punkt kulminacyjny szybko się zbliża. Jej piersi swobodnie kołysały się pod nią, a delikatne ostrza trawy pod nimi łaskotały jej sztywne sutki, gdy mijały. Nagle Adam wyciągnęła się w dół i poprawiła łechtaczkę palcami, wysyłając wstrząsy przez jej talię i powodując, że jej cipka chwyciła się wokół mięsnego trzonu.
„Och, Boże, zamierzam się spuszczać!” Sarah sapnęła. „Będę ci tak mocno, Adammmm!”
„M-Me też…!” Adam dyszał, prawie z tchu z szybkiego pieprzenia. Chrząknął, próbując go trzymać tak długo, jak to możliwe, po czym szybko wymknął swojego mocnego kutasa z jej ociekającego, drgającej cipki. Nagłe uczucie popchnęło Sarę nad krawędzią. Przyjechała ciężko, skurczając i wytryskując soki po zaostrzających piłkach Adama, podczas gdy on gejzował gorącą spermę na jej dupie i dolnej części pleców.
„Wh-co robisz?” Sarah zerwała, wciąż drżąc i drgała, gdy jej odrętwiały orgazm nadal spustoszył jej pocące się ciało.
„Aby być bezpiecznym…” Adam jęknął, ześlizgując się na kolana obok niej i całując drżące ramię. „To byłby zły czas na posiadanie dziecka”. Sarah zamrugała ze zdziwienia. Jak ona, profesor biologii, całkowicie zapomniała o tym aspekcie seksu?
Sarah miała szczęście, że nie byłaby bezpośrednio wyhodowana przez Krinis podczas pobytu w ulu - widziała los kobiet w żłobkach macka, które zostały zmuszone do wypychania niekończących się jaj i wąsów z ich spuchniętych cipek - ale cieszyła się, że cieszyła się Dużo seksu z innymi ludźmi. Jednak zapłodnione ludzkie jaja były zawsze szybko wyodrębnione przez Krinis za impregnowane kobiety i sprężono do komn inkubacyjnych. W związku z tym dziewięć miesięcy ciąży, a tym bardziej sam pomysł rodzicielstwa, wcale nie ważyła jej umysłu.
„Ach, dobre myślenie”, wymamrotała Sarah, przesuwając się na trawę. Musiała zdobyć siebie. Gdy jej głowa się oczyściła, zdała sobie sprawę, jak głupia musiała spojrzeć na resztę grupy, praktycznie błagając o seks, gdy wszyscy byli w biegu. „Przepraszam…” mruknęła i westchnęła, siedząc.
"Po co?" - zapytał delikatnie Adam, trzymając ją wokół ramion i przyciągając ją. Oparł podbródek na jej głowie i pocałował jej suszące włosy.
„Powinniśmy wrócić na statek… już zmarnowałem wystarczająco dużo czasu i zasobów…”
- Hej - powiedział Adam mocnym tonem, zwracając głowę Sary, by spojrzeć w jej oczy. „Wszyscy rozumieją, dobrze? Wszyscy razem przeszliśmy przez piekło. Nie sądzę, żeby ktokolwiek winił cię za te potrzeby. Na pewno nie. Poza tym potrzebujemy, abyś miał jasną głowę, w przeciwnym razie, kto jeszcze nas poprowadzi? ” Sarah prychnęła śmiech i przytuliła się do ciepłej, owłosionej klatki piersiowej Adama.
„Och, proszę, aluhr jest bardziej liderem niż kiedykolwiek”.
„Istnieje różnica między byciem dobrym taktykiem a dobrym liderem. A’luhr jest świetny z byłym - najwyżej, ale naprawdę nie ma ludzkiego serca, aby naprawdę nas zrozumieć i poprowadzić. Masz to."
„Czy to rasistowskie?” Sarah droczyła się. Adam zachichotał.
„Słuchaj, mówię tylko, że łatwiej jest prowadzić ludzi, z którymi możesz się odnosić”.
„Po prostu tak naprawdę nigdy nie uważałem się za lidera ani nic w tym rodzaju”.
„Jesteś najbardziej zrównoważony i współczujący dla nas wszystkich; Myślę, że dobrze sobie radziłeś, nawet nie zdając sobie z tego sprawy ”.
„Dzięki… cóż, zrobię co w mojej mocy”.
"Jak na razie dobrze."
Wstali razem, dzieląc uśmiech, a potem spojrzeli na nagie ciała. Obaj mieli teraz duże nasienie suszenia i sok cipki lśniący na ich skórze.
„Cóż… Myślę, że może byłoby bardziej sensowne, aby uprawiać seks przed czystym, co?” Sarah westchnęła, powracając do zimnej rzeki, aby szybko się kąpić. Adam tylko wzruszył ramionami i poszedł za nią.
***
"Oh! Sarah i Adam wrócili! ” Zoey ogłosiła, gdy opuściła Brightdark, widząc, jak para wraca z rzeki. Krótko wślizgnęła się z powrotem na statek, po czym znów wyskakowała, kierując się w ich stronę z dwoma garniturami zapakowanymi w jej ramionach. „Więc jak poszło?”
Sarah i Adam mrugnęli do niej, zamieniając niezręczne uśmiech.
„Och… Boże… ja nawet nie wiem, dlaczego o to poprosiłem”, Zoey wyjąkała, praktycznie potknęła się o siebie, gdy zarumieniła się. „Ja, widzę, że wszystko cię posprzątałeś! Tak! Cieszę się, że poszło dobrze! ” Zaśmiała się nerwowo, zanim kaszlała i odwzorała od nagich profesorów, wyciągając garnitury, aby je wziąć.
„Więc to są unisex czy coś?” Adam zapytał: ***********.
„Tak, po prostu tworzą się wokół twojego ciała” - wyjaśnił Zoey, odwracając się po tym, jak Sarah wzięła drugą odzież. „To właściwie dziwne - w fajny sposób”.
„Fascynująca…” Sarah oddychała, wślizgnęła się w jednoczęściowy strój. Tkanina wydawała się zimna, płynna jedwab, gdy przesuwa się jej uda i wokół bioder. Strój rozciągnął się jak nylon, ułatwiając zakładanie, i ku jej zaskoczeniu szybko zaczął reguluwać temperaturę ciała. Jej kończyny były dość schłodzone z jej wcześniejszego zanurzenia w rzece, więc nagłe powódź ciepła sprawiła, że drżała w błogości.
Kiedy Sarah w pełni włożyła odzież, martwiła się, że nie pasuje odpowiednio, ponieważ zbyt mocno przylgnęła do pełnego łonie. Jednak po krótkim momencie poczuła, że materiał zaczyna się falować, jakby topiąc się z ciepła jej ciała, a cały garnitur nagle zreformował się, aby doskonale przytulić krzywe jej ciała.
Trochę się obróciła, by się sprawdzić, czując, że szew na plecach zaczyna uszczelnić się jak płynny zamek błyskawiczny. W obcisłym stroju miał lśniący biały pancerz, które pokrywają jej kończyny i brzuch, z eleganckim czarnym materiałem, które powstały wokół jej piersi i tyłka. Nałóż klatkę piersiową rękami, które były teraz również przykryte ciasnym czarnym materiałem, i dziwiła się w błyszczącym sześciokątnym wzorze wpleconym w nią.
Patrząc na Adama, Sarah zobaczyła, że skończył garść, choć jego strój był nieco inny. Jego klatka piersiowa była pokryta bardziej białymi segmentami, a nad jego pachwą umieszczono białykpiec.
Sarah przeklęła wewnętrznie, ponieważ była zainteresowana, aby zobaczyć, jak rozciąganie rozglądało się wokół jego pysznego wybrzuszenia. To nie wydawało się sprawiedliwe, że piersi kob